sobota, 28 lutego 2015

Rozdział 6 - Tajemnica
 
   Zdziwiłam się kiedy Bartek zatrzymał się przed jakimś pomazanym murem.
- Co to ma być? 
- Popatrz tam - wskazał jakiś napis. Napisane tam było "Kocham Cię". 
- Ty to napisałeś? - spytałam.
- Tak, razem z chłopakami dziś rano. Gdyby tylko to było takie proste. 
- Co miało by być proste? - spytałam zdziwiona.
- Miłość - powiedział krótko - do kogoś takiego jak ja - dodał po chwili. 
- Co? Przecież ty jesteś prawie idealny - uśmiechnęłam się lekko.
- Chciałbym, ale do ideału to mi jeszcze bardzo daleko - roześmiał się, ale w głębi duszy był smutny widziałam to w jego oczach. 
Zaśmiałam się. Wiem, że jego słowa mają jakiś ukryty sens. Muszę się nad tym zastanowić, ale nie teraz później.
- Dobra chodź, to jeszcze nie koniec niespodzianek na dzisiaj - gdy to mówił patrzył na Jarka. Kiedy razem z Natalią do nas podeszli, Bartek złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Jak zawsze nie mam pojęcia dokąd idziemy. Chyba muszę się do tego przyzwyczaić. 
Po dwudziestu minutach marszu spytałam.
- Czy mamy jakiś konkretny cel?
- Tak - powiedział uśmiechnięty.
- I oczywiście nie powiesz mi dokąd idziemy? 
- Jak ty mnie dobrze znasz - uśmiechnął się. Spiorunowałam go wzrokiem - Dobra idziemy do parku - dodał trochę zdenerwowany.
Co? Po co do parku? Zadawałam sobie pytania w myślach. Nie spytałam się o to Bartka bo i tak był już zdenerwowany.
- Jesteśmy na miejscu - odezwał się Jaro.
- Ja tu jestem przewodnikiem - zaśmiał się Bartek i dał Jarkowi kuksańca w bok.
Zatrzymaliśmy się przed wielkim drzewem. Mimo, że to tylko normalny park wszystko wydaje się takie magiczne i ... tajemnicze.
- I jak wam się podoba? - spytał Bartek.
- Tu jest pięknie i tak bajkowo - zachwycała się Natalia.
- Yhy - wymamrotałam bo nie mogłam wykrztusić nic więcej.
- Dobra to chodźcie - powiedział Jarek.
Podeszliśmy bliżej. Bartek usiadł pod drzewem i poklepał miejsce obok siebie. Usiadłam obok niego, objął mnie ramieniem. Oparłam głowę na jego torsie. Siedzieliśmy tak kilka minut nic nie mówiąc. Kiedy nagle odezwał się Bartek. 
- Kocham cię wiesz? - wyszeptał mi do ucha. 
- Oczywiście że wiem - pocałowałam go w policzek - też cię kocham - powiedziałam. 
- I pamiętaj o tym cokolwiek się stanie - powiedział. Jego słowa wydają się dziwne takie tajemnicze. Ciekawe co ukrywa. Jest prosty sposób, żeby się dowiedzieć. Wystarczy zapytać. Jak pomyślałam tak zrobiłam. 
- Co przede mną ukrywasz? - spytałam.
- Nic - powiedział zdezorientowany. 
- Kłamiesz - powiedziałam oskarżycielsko. 
- No dobra, no bo ja... - zawahał się - ja nie mogę ci powiedzieć 
- No pewnie - prychnęłam sarkastycznie.
- To nie tak jak myślisz - tłumaczył się.
- To jak? - spytałam zdenerwowana.
- Dobra i tak być się kiedyś dowiedziała - odparł zrezygnowany.
- Czego? - spytałam zaciekawiona. Chwilę później mój zapał minął. A co jeśli wyjeżdża i więcej się nie zobaczymy? - pomyślałam. Przestraszyła mnie ta myśl, bo naprawdę go lubię. Muszę wziąć się w garść i czekać aż coś powie, może nie będzie aż tak źle. 

niedziela, 22 lutego 2015

 Rozdział 5 - Komplikacja
 
   Okazało się, że Bartek zabrał mnie do kina. Myślę, że tak samo jak ja podejrzewał, że Jarkowi spodoba się Natalia a Natalii Jarek bo zarezerwował cztery miejsca obok siebie. Weszliśmy do sali kinowej. Po kilku minutach rozpoczął się film. Przez cały seans zarówno ja z Bartkiem jak i Jarek z Natalią trzymaliśmy się za ręce. Po wyjściu z kina chłopcy odprowadzili nas pod mój dom, bo Naty stwierdziła, że zostanie u mnie na noc.
***
- I jak? - spytałam kiedy weszłyśmy do mojego pokoju.
- Co jak o co ci chodzi? - zapytała jakby nie wiedziała o co chodzi.
- O twojego nowego chłopaka.
- Co jakiego nowego chłopaka? - czy ona tylko udaję czy naprawdę nie wie o czym do niej mówię.
- O Jarka - odpowiadam lekko zdenerwowana. 
- Aaaa to o tego Jarka ci chodzi? - spytała ale widząc moją minę zaraz dodała - no dobra jest przystojny, zabawny ale ... ale ja jeszcze nie zerwałam z Damianem.
- Przecież mówiłaś, że nie macie dla siebie czasu - stwierdziłam.
- No tak ale jesteśmy razem już pół roku i nie wiem jak mu to powiedzieć - westchnęła - a tak zmieniając temat co u ciebie i Bartka?
- U nas - zawahałam się - w porządku - co innego mogłam powiedzieć?
- Jakieś szczegóły? - nalegała Natalia.
- Jakich szczegółów? - spytałam bo nie do końca wiedziałam o co jej chodzi.
- No wiesz jesteście razem? - nie wspomniałam jej o tym?
- Tak - rzuciłam od niechcenia.
- Od kiedy?
- Od wczoraj spytał mnie o to przy kolacji u niego w domu. Ale wystarczy o mnie. Zamierzasz być z Jarkiem? - musiałam zmienić temat, żeby uniknąć kolejnych pytań na temat mnie i Bartka.
- Nie wiem - powiedziała bez entuzjazmu - byłaś u niego w domu? 
- Tak.
- I? - nie dawała mi spokoju. 
- I nic - wiedząc, że to jej nie wystarczy dodałam - po prostu zjedliśmy kolacje i on odprowadził mnie do domu.
- Niech ci będzie - westchnęła. 
***
Następnego dnia razem z Natalią wstałyśmy o 7:00. Dałam jej swoje ubrania na przebranie. Kidy się ubrałyśmy zeszłyśmy na śniadanie, zrobiłyśmy sobie kanapki. Chwilę później Natalia poszła do swojego domu po książki a ja poszłam odprowadzić Filipa do przedszkola. Spotkałyśmy się z Naty pod szkołą i od razu poszłyśmy do klasy na lekcje. Zadzwonił dzwonek. Wyszłyśmy z sali. Na korytarzu stała Iga i jej "klony". Przeszłam obok nich, miałam nadzieję, że się do mnie nie odezwie.
- Cześć sztywniaczko - powiedziała swoim przesłodzonym głosem.
- Witaj królowo - ukłoniłam się scenicznie. 
- Dobrze, że uznajesz mnie za królową - śmiech - a teraz pozwalam ci odejść.
- Kim ty niby jesteś, żeby mi rozkazywać?
- No przecież królową - prychnęła. 
- Ty naprawdę nie wiesz co to sarkazm?
- Och to był sarkazm? Jesteś kiepską aktorką - powiedziała i odeszła. Na szczęście.
***
Koniec lekcji. Wyszłam z Naty ze szkoły. Za bramą stli Bartek, Jarek i Damian. Oj no to się porobiło. Natalia zatrzymała się przed wyjściem ze szkoły. Jarek chciał do niej podbiec ale go zatrzymałam. Odsunęłam się, żeby przepuścić Damiana. 
- Kim on do cholery jest? - wrzasnął Jarek.
- Ciszej, zaraz ci powiem, a teraz chce się przywitać z moim chłopakiem - dalej czułam się dziwnie używając słowa "chłopak"
- Chyba pierwszy raz nazwałaś mnie swoim chłopakiem - powiedział lekko zdziwiony. 
- Kiedyś musiał być ten pierwszy raz - uśmiechnęłam się.
Podszedł i przytulił mnie. Kiedy się odsunął pociągnęłam Jarka za rękaw. Gdy byliśmy w odległości z której Damian i Natalia nie mogli nas usłyszeć powiedziałam:
- Damian to yyy - zawahałam się, bo niby co miałam mu powiedzieć?
- No mów - krzyknął - chyba, że nie chcę tego wiedzieć - powiedział po chwili zastanowienia.
W tej chwili podeszła do nas Naty.
- To teraz masz okazję mu wszystko wyjaśnić - powiedziałam cicho do nowo przybyłej - zostawiam was samych - powiedział i odeszłam. Bartek poszedł za mną. 
Odeszliśmy kilka metrów i czekaliśmy na nich. Po piętnastu minutach dołączyli do nas. Ciekawiło mnie co mu powiedziała, ale nie mogłam się tego dowiedzieć. Nie tu i nie teraz.
- Dobra chodźcie - oznajmił Bartek.
- Dokąd? - spytałam.
- Niespodzianka.
- Czy choć raz nie mógłbyś powiedzieć dokąd idziemy? - na prawdę mam już dość jego niespodzianek.
- Nie, kochanie - zatrzymał się na chwilę i pocałował mnie w policzek.




sobota, 14 lutego 2015

Rozdział 4 - Chłopak i dziewczyna
 
   Weszliśmy do jego mieszkania. Zdjął swoją kurtkę po czym pomógł zdjąć mi moją. Powiesił je na wieszaku. Zaprowadził mnie do kuchni. Na stole stały dwa talerze, kieliszki i butelka z winem. Do stołu podszedł Bartek i jak na dżentelmena przystało odsunął krzesło, żebym mogła usiąść. 
- To co dzisiaj jemy? - spytałam zaciekawiona.
- Nie bądź taka ciekawska - uśmiechnął się. 
Kilka minut później wyciągnął z piekarnika pieczoną kaczkę i postawił na stole. Nalał wina do kieliszków i ukroił dwa kawałki mięsa, jeden położył na mój talerz a drugi na swój. 
- Smacznego - powiedział i usiadł na krześle na przeciwko mnie.
- Dziękuję, nawzajem - odpowiedziałam. Po czym zaczęłam jeść. 
- To jest pyszne. Nie wiedziałam, że umiesz tak dobrze gotować - powiedziałam.
- Nie ja gotowałem - zaśmiał się.
- To kto? - zdziwiłam się.
- Moja ciocia - uśmiechnął się.
- To możesz  jej przekazać, że świetnie gotuje - powiedziałam.
- Myślę, że już o tym wie - znowu się zaśmiał - ale przekażę. Chociaż myślę, że sama będziesz mogła jej to powiedzieć, powinna tu być za jakieś 10 minut.
- Oki. 
 ***
Po skończonej kolacji. Rozmawialiśmy jeszcze z pół godziny. O godzinie 21:30 zaczęłam się zbierać do wyjścia, kiedy zatrzymał mnie Bartek. 
- Poczekaj chwilę. Mogę cię o coś spytać? 
- Tak - powiedziałam nie myśląc o co mu chodzi.
- Zostaniesz moją dziewczyną? - spytał.
- Yyy - wyjąkałam.
- Kiedy spytałem cię o to pierwszy raz powiedziałaś, że znamy się od wczoraj. Cokolwiek miało to znaczyć. Naprawdę cię kocham - powiedział, czułam, że mówi prawdę.
- Tak - odpowiedziałam po chwili namysłu. Widząc jego pytające spojrzenie dodałam - tak, zostanę twoją dziewczyną.
Nic nie powiedział tylko się uśmiechnął i podał mi kurtkę. Kiedy się ubrałam on otworzył mi drzwi i wyszedł za mną.
- Nie musisz mnie odprowadzać. Wiem gdzie mieszkam.
- Wiesz ile podejrzanych typów kręci się w okolicy o tej porze? Nie ma mowy żebyś poszła sama - powiedział stanowczo, tonem nie znoszącym sprzeciwu. 
Gdy wyszliśmy z bloku złapał mnie za rękę. Szliśmy trzymając się za ręce i nic nie mówiąc. Zatrzymaliśmy się przed moim blokiem.
- Do zobaczenia księżniczko - powiedział i pocałował mnie. 
- Żegnaj, książę - uśmiechnęłam się i weszłam do mojego bloku.
- Gdzie byłaś? I dlaczego tak późno wracasz? - od razu po wejściu do domu usłyszałam wrzaski ojca. Wiedziałam, że chodzi mu o mnie. 
- Zapominasz, że mam osiemnaście lat. Jestem pełnoletnia - powiedziałam spokojnie. 
- Do póki mieszkasz w tym domu będziesz przestrzegała moich zasad. Powtórzę pytanie gdzie byłaś? - prawie wykrzyczał.
- Byłam z Natalią - musiałam skłamać, bo jakby się dowiedział gdzie byłam to by mnie chyba zabił.
- Kłamiesz - rzucił oskarżycielsko - dzwoniłem do mamy Natalii a ona powiedział, że Natalia  jest w domu od jakiejś godziny. To co robiłaś przez następną godzinę? - nie dawał za wygraną.
- Spotkałam kolegę - to nie było do końca kłamstwo. Po części mówiłam prawdę.
- To co robiliście z tym "kolegą"? - spytał.
- Rozmawialiśmy, nie widzieliśmy się od podstawówki. Chcieliśmy po wspominać i trochę się pośmiać - kolejne kłamstwo.
- Tak a jak się nazywa? - ojciec nie dawał za wygraną. 
- Daj jej już spokój - odezwała się mama. Na szczęście bo wydałyby się moje kłamstwa.
- Mogę już iść? - spytałam z nadzieją.
- Tak - powiedziała mama zanim odezwał się ojciec. 
Szybko pobiegłam po schodach do swojego pokoju. . Czemu on  taki jest? Prawie nigdy go nie ma a jak przyjedzie to robi awanturę o byle co. Może dlatego nie płacze jak ich nie ma. Następnego dnia wstałam o 10:00. Nie spieszyłam się bo wiedziałam, że na dole są rodzice. Nie miałam ochoty znów kłócić się z ojcem. Zeszłam po jakiś godzinie. Zjadłam śniadanie i wróciłam do swojego pokoju. Na szczęście rodzice wzięli Filipa i pojechali na zakupy. Zadzwonił mój telefon. Dzwonił Bartek. 
- Cześć  -odezwał się, gdy odebrałam telefon.
- Hej - powiedziałam wesoło.
- Chcesz się spotkać?
- Z tobą zawsze - zaśmiałam się - gdzie i o której?
- Przyjdę po ciebie za godzinę oki?
- Pewnie. Przyjdę z Naty - powiedziałam bo wiedziałam że tata zaraz zacząłby coś podejrzewać. Dlatego wolałam iść z przyjaciółką, zawsze to jakiś świadek.
- Kim jest Naty? - spytał zdenerwowany.
- Moją przyjaciółką jak wyjdę z nią to mój tata będzie mniej podejżliwy.
- Ok, ale w tedy ja biorę ze sobą Jaro, bo strasznie marudzi, żeby znów cię zobaczyć. Myślę że mu się podobasz - zaśmiał się.
- Z tobą nie ma szans - też się zaśmiałam - ale Natalia ostatnio zerwała z chłopakiem.
- Sugerujesz coś? - spytał podejrzliwie.
- Może - powiedziałam nie chcąc zdradzać swoich zamiarów - To pa ja muszę kończyć.
- Do zobaczenia - powiedział i się rozłączył.
Chwilę później zadzwoniłam do Natalii.
- Hej Naty mam do ciebie pytanie - powiedziałam.
- No słucham. 
- Nie chcesz dzisiaj ze mną wyjść? 
- Czy kiedyś nie chciałam z tobą wyjść? - spytała zdziwiona.
- No nie, ale tym razem to trochę inna sytuacja.
- Jaka? - spytała zaciekawiona.
- Przyjdź do mnie to ci opowiem.
- Oki.
Po piętnastu minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. "To pewnie Naty" - pomyślałam.
- Ja otworze - krzyknęłam i zbiegłam po schodach.
Miałam rację to była Natalia. 
- Chodź na górę - powiedziałam i pociągnęłam ją za rękę. 
- To o co chodzi? -spytała kiedy byłyśmy w moim pokoju. 
Poszłam zamknąć drzwi i usiadłam na łóżku obok mojej przyjaciółki. 
- O to, że mam się spotkać z Bartkiem - ostatnie słowa powiedziałam prawie szeptem.
- I co w tym takiego nadzwyczajnego? - spytała dalej nie wiedząc o co chodzi.
- Bo moi rodzice są w domu, a wiesz jak mój tata zareagowałby jakby się dowiedział - powiedziałam bardzo cicho.
- Dowiedział o czym? - do pokoju weszła moja mama.
- Nie ważne - powiedziałam szybko. 
- Oj no powiedz, nikomu nie powiem - nalegała - i pamiętaj, że jestem twoją mamą - dodała. 
- No dobra idę się spotkać z kolegą - powiedziałam niechętnie.
- Tylko kolegą? - dopytywała. Czy oni nigdy nie wiedzą kiedy przestać?
- No opowiadaj - miałam rację nie wiedzą.
- Dobra jest moim chłopakiem - miałam zamiar uciec.
- Wiedziałam, że tak będzie - odezwała się Natalia.
- Dobra idę już bo się spóźnisz. Tylko pamiętaj, że potem masz mi wszystko opowiedzieć - wiedziałam, że to nie może się skończyć dobrze.
- Ok - powiedziała mając nadzieje że się odczepi. 
***
Bartek jak zawsze czekał na mnie pod blokiem i jak zawsze nie powiedział dokąd idziemy. 
- Hej księżniczko. A to pewnie jest Naty - wyciągnął rękę w jej stronę.
 - Miło mi, a ty pewnie jesteś chłopakiem Magdy - powiedziała normalnym tonem.
- Tak - uśmiechnął się zadowolony.
- A ja to co? - wtrącił się Jarek. 
- A tak to jest Jarek - wskazał na niego Bartek.
- Ale mów mi Jaro - wyciągnął rękę  do Naty.
- Natalia ale możesz mówić Naty - uścisnęła mu dłoń. 
- Dobra to dokąd idziemy? - spytałam mając dość tych powitań.
- A ty jak zawsze jesteś ciekawska - złapał mnie za rękę. 
- Czy nie mógł byś powiedzieć dokąd idziemy? Chociaż raz - powiedziałam lekko zdenerwowana.
 - W tedy nie było by niespodzianki - uśmiechnął się.
 W końcu doszliśmy do parku.
- To tu - powiedział Bartek.
- Jakie to romantyczne - westchnęła Natalia.
Usiedliśmy na ławce. Naty i Jaro usiedli na drugiej, trzymali się za ręce. 
- Mówiłam ci, że to wypali - wyszeptałam Bartkowi do ucha i spojrzałam w stronę mojej przyjaciółki i przyjaciela Bartka. 
- No dobra miałaś rację - stwierdził.
- No, ba ja zawsze mam racje - uśmiechnęłam się.
- Śmiem przeczyć - droczył się ze mną.
- Ach tak?
Pocałował mnie.
- To tak masz zamiar mnie uciszać? - spytałam. 
- A co przeszkadza ci mój sposób? - uśmiechnął się.
- Nie, przecież nic nie mówię - odwzajemniłam uśmiech - poczekaj chwilkę idę do naszych zakochanych - wstałam i podeszłam do ławki obok. 
- To co kiedy druga randka? - spytałam.
- A kiedy była pierwsza - powiedzieli i w tym samym momencie odsunęli się od siebie.
- Teraz jest, widziałam was  - uśmiechnęłam się lekko.
- No dobra ona jest taka śliczna - odezwał się Jarek.
- A on słodki - dodała Natalia.
- Miłość od pierwszego wejrzenia - dołączył do nas Bartek.
- Czas na dalszą część idziecie? - spytał Bartek.
- Jasne - powiedzieli równocześnie Naty i Jaro. Oni naprawdę do siebie pasują.
- I to też jest niespodzianka? - mam dosyć już tych jego niespodzianek.
- Oczywiście, ale nie martw się - powiedział i objął mnie w pasie - idziecie? - odwrócił się do zakochanych.
- Już - powiedział Jarek i pociągnął za sobą Natalię. 
Ciekawe dokąd zabiera mnie tym razem. Mimo wszystko chociaż raz chciałaby wiedzieć dokąd idziemy.



niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 3 - Spotkanie
 
   Następnego dnia wstałam około 9:00. Zeszłam na dół zrobić sobie i Filipowi śniadanie. Pięć minut później zszedł Filip.
- Co na śniadanie? - spytał zaspany.
- Zależy co chcesz.
- Jajecznice - krzyknął zadowolony.
- Ok. Podasz mi jajka z lodówki? - spytałam - Tylko ostrożnie - powiedziałam gdy otwierał lodówkę. 
- Będę uważał - w momencie, w którym to powiedział domek z jajkami spadł na podłogę.
- No to jajecznicy nie będzie - wyciągnęłam ścierkę i zaczęłam sprzątać rozbite jajka - To co jemy?
- Naleśniki - powiedział Filip nie tracąc entuzjazmu.
- Do naleśników też są potrzebne jajka - zaśmiałam się.
-Och. To może płatki
- Dobra, już robię - wyciągnęłam z szafki miskę. Nalałam do niej mleka, nasypałam płatki i postawiłam na stolę.
- A łyżka? - spytał zdziwiony.
- Proszę - podałam mu łyżkę. 
- A ty nie jesz?
- Zaraz zrobie sobie kanapkę - uśmiechnełam się i zaczęłam wyciągać potrzebne produkty.
- Idziesz do pokoju? - spytałam kiedy skończył jeść.
- A pójdziesz ze mną? - spytał.
- Nie mogę, muszę iść się pouczyć, ale zaraz przyjdzie do ciebie pani  Ania - powiedziałam.
- Szkoda - powiedział i poszedł w stronę schodów.
Posprzątałam po śniadaniu i poszłam do swojego pokoju. Wyciągnęłam książkę od polskiego, żeby się pouczyć. Po 10 minutach stwierdziłam, że  to i tak nic nie da. Nie mogłam się niczego nauczyć, ponieważ cały czas myślałam o spotkaniu z Natalią, a potem o tym z Bartkiem. Ciekawa co mają mi do powiedzenia? Zadzwonił telefon. Sprawdziłam kto to. "Mama" pojawiło się na wyświetlaczu. Odebrałam.
- Cześć mamo.
- Cześć kochanie. Filip już wstał?
- Tak i pytał o was wczoraj.
- I co mu powiedziałaś? - spytała zaciekawiona.
- To co zawsze. To znaczy, że macie dużo pracy i dlatego nie możecie z nim być - odpowiedziałam znudzona tym, że zawsze muszę mówić to samo.
- Możesz mu powiedzieć, że dzisiaj po południu do niego przyjedziemy - powiedziała niezbyt przekonująco.
- Na pewno? Czy tak jak ostatnio, co powiedzieliśćie, że będzie, a nie przyjechaliśćie? - spytałam obużona.
- Przecież przyjechaliśmy - prawie krzynęła.
- Tak ale o 2 nad ranem.
- Dobra nie marudź. Tym razem będziemy wcześniej. Muszę już kończyć do zobaczenia później.
- Pa - powiedział i się rozłączyłam.
Jeśli znowu nie przyjadą to Filip będzie załamany, a ja nie mam zamiaru znowu kłamać, że coś ważnego im wypadło i nie mogli przyjechać. Najlepiej nic mu nie powiem. Przynajmniej nie będzie płakał jak nie przyjadą, a jak się pojawią to będzie miał niespodziankę. Zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć. Okazało się że to Ania, niania Filipka. 
                                     ***
O 14:30 wyszłam do kawiarni, w której miałam spotkać się z Natalią. Po 15 minutach siedziałam przy stoliku i czekałam na przyjaciółkę. Zamówiłam kawę i czekałam. Nie trwało to długo, ponieważ po trzech minutach przyszła. 
- Długo czekasz? - spytała.
- Nie, przed chwilą przyszłam - odpowiedziałam z uśmiechem.
- To dobrze - odwzajemniła uśmiech.
- To co takiego ważnego chciałaś mi powiedzieć? - spytałam zaciekawiona.
- Widziałm twojego Bartka na mieście z jakąś dziewczyną - powiedziała.
- No i? - udałam, że mnie to nie obchodzi. 
- Myślałam, że jesteście parą - powiedziała bardzo zdziwiona.
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi - powiedziałam spokojnie.
- To znaczy, że jest wolny?
- Ani mi się wasz, przeciaż jesteś z Damianem.
-  To znaczy, że ci na nim zależy? A co do Damiana to i tak nam się ostatnio nie układa - powiedziała zmartwiona.
-  No może trochę, ale opowiadaj co wam się nie układa? Przecież byliście tak bardzo w sobie zakochani- powiedziałam, żeby zmienić temat. 
- Nie mamy dla siebie czasu, a jak już się spotkamy to i tak nie mamy tematów do rozmowy.
- To faktycznie słabo, pewnie jest ci s z tego powodu przykro
- Czy kiedykolwiek było mi przykro z powodu chłopaka? - spytała.
- Nie - powiedziałam nie pewnie.
- No właśnie. To znaczy, że znowu mam zielone światło - powiedziała zadowolona.
- Nie rozumiem - powiedziałam zmieszana. 
- To znaczy, że znowu mogę chodzić bez przeszkód chodzić na imprezy. Nikt nie będzie zazdrosny o to, że rozmawiam z innymi chłopakami. Widzisz same pozytywy, może spotkam swoją bratnią dusze i znowu będę w szczęśliwym związku  - ona zawsze myśli pozytywnie, może to nawet nie takie głupie.
- Widzę, że już masz opracowany plan - uśmiechnełam się.
- Ja zawsze mam jakiś plan - zaczęłyśmy się śmiać.
Rozmawiałyśmy jeszcze z godzinę o różnych rzeczach. Kiedy spojrzałam na zegarek, była 17:30. Co znaczy, że muszę się zbierać, bo spóźnie się na spotkanie z Bartkiem. 
- Muszę już iść - wyciągnęłam z torrbki pieniądze i poszoszłam zapłacić za kawę. 
- Gdzie ci się tak spieszy? - zatrzymała mnie. 
- Mam spotkanie - powiedziałam nie chcąc zdradzać z kim.
- A z kim? - no i nie wyszło muszę jej teraz powiedzieć.
- Z Bartkiem.
- A to cię nie zatrzymuje. Baw się dobrze - uśmiechneła się.
Odpowiedziałam jej tym samym. Zapłaciłam i wyszłam z kawiarni. 
***
Przed blokiem byłam za dziesięć 18:00. Bartekt, już tam stał.
- Hej księżniczko - przywitał się.
- Mówiłam ci już, że nie masz mówić do nie księżniczko - powiedziałam zdenerwowana.
- Dobra, dobra. Gotowa.
- Tak - rozchmurzyląm się.
Pociągnął mnie za ręke.  
- Gdzie idziemy? - spytałam zaciekawiona.
- Zobaczysz - powiedział, nie chcąć zdradzić co zamierza. 
Po jakiś 5 minutach zatrzymaliśmy się przed jakimś blokiem. 
- Chcę ci kogoś przedstawić. Zgadzasz się? - spytał
- Tak, chyba tak - zawachałam się.
- Spokojnie, nic ci się nie stnie - przekonał mnie - chłopaki możecie podejść - zawołał. 
Gdy weszli wiedziałam, że to ci sami którzy pare dni wcześniej stali przed moim blokiem. To z nimi był wtedy Bartek.
- Wiem, że już się widzieliście ale nie miałałem okazji was sobie przedstawić - powiedział i zaczął nas sobie przedstawiać.
- Myślę, że samidamy sobie radę - powiedział, któryś z chłopaków.
- Ja też tak myślę - odezwał się następny. 
- Dobra zrozumiałem - powiedział Bartek.
Każdy z chłopaków podszedł do mnie i powiedział jak ma na imię i ksywkę. Żeden nie chciał,  żeby mówić do niego po imieniu. Była ich czwórka: "Jaro " - Jarek "Oli "- Oliwer "Jake" - Kuba "Mateo" - Mateusz.
- Czemu nie masz ksywki? - spytał mnie Jarek
- Bo nie była mi nigdy potrzebna - odpowiedziałam.
- To teraz będzie. Ma ktoś jakiś pomysł? - spytał.
- Madzik, Mago, Margo - padały różne opcje.
- Może Maddi - zaproponował Bartek.
- To jest dobre - powiedział Kuba.
- Zgadzam się - dodał  Oliwer.
- To fajna ksywka - stwierdził Mateusz.
- No dobra  niech wam będzie - powiedziałam.
- No to ustalone - powiedział Jarek.
Chwilę później przyszły jakieś dwie dziewczyny. Zmierzyły mnie wzrokiem, po czym jedna spytała: 
- Kto to?
- Nowa dziewczyna Bartka - powiedział Oliwer.
- Jeszcze nie dziewczyna - uśmiechnął się do mnie. To "jeszcze" znaczyło, że ma nadzieję, że to się zmieni.
- Mniejsza o to - powiedziała jedna z dziewczyn - Nikola jestem, ale mów mi Nicol.
- A ja Agnieszka ale mów mi Ani - powiedziała druga z dziewczyn.
- Magda - powiedziałam.
- Możecie mówić Maddi - dopowiedział Bartek.
- Pewnie się zastanawiasz kim my jesteśmy - powiedziała Nikola i muszę przyznać, że ma rację - Jestem dziewczyną Jarka a Ani Oliwera.
- To może my już pójdziemy - zaproponował Bartek.
- Ale dopiero przyszliście. No weź Barto jeszcze chwilę - nalegał Jarek.
- Naprawdę musimy już iść, ale obiecuję, że jeszcze spotkasz Maddi- uśmiechnął się i odszedł. Poszłam za nim.
- Gdzie idziemy? - spytałam, mając, już dość jego niespodzianej.
- Na kolację - uśmiechnął się. 
Szliśmy w milczeniu. Bartek zatrzymał się przed blokiem.
- Gdzie idziemy? - powtórzyłam pytanie
- Mówiłem ci już, że na kolacje - powiedział lekko zdenerwowany.
- Nie przypomina to żadnej restauracji ani knajpy - stwierdziłam.
- Bo do żadnej nie idziemy. Zjemy kolację u mnie w domu - uśmiechnął się.
Weszliśmy do jego mieszkania.