niedziela, 22 lutego 2015

 Rozdział 5 - Komplikacja
 
   Okazało się, że Bartek zabrał mnie do kina. Myślę, że tak samo jak ja podejrzewał, że Jarkowi spodoba się Natalia a Natalii Jarek bo zarezerwował cztery miejsca obok siebie. Weszliśmy do sali kinowej. Po kilku minutach rozpoczął się film. Przez cały seans zarówno ja z Bartkiem jak i Jarek z Natalią trzymaliśmy się za ręce. Po wyjściu z kina chłopcy odprowadzili nas pod mój dom, bo Naty stwierdziła, że zostanie u mnie na noc.
***
- I jak? - spytałam kiedy weszłyśmy do mojego pokoju.
- Co jak o co ci chodzi? - zapytała jakby nie wiedziała o co chodzi.
- O twojego nowego chłopaka.
- Co jakiego nowego chłopaka? - czy ona tylko udaję czy naprawdę nie wie o czym do niej mówię.
- O Jarka - odpowiadam lekko zdenerwowana. 
- Aaaa to o tego Jarka ci chodzi? - spytała ale widząc moją minę zaraz dodała - no dobra jest przystojny, zabawny ale ... ale ja jeszcze nie zerwałam z Damianem.
- Przecież mówiłaś, że nie macie dla siebie czasu - stwierdziłam.
- No tak ale jesteśmy razem już pół roku i nie wiem jak mu to powiedzieć - westchnęła - a tak zmieniając temat co u ciebie i Bartka?
- U nas - zawahałam się - w porządku - co innego mogłam powiedzieć?
- Jakieś szczegóły? - nalegała Natalia.
- Jakich szczegółów? - spytałam bo nie do końca wiedziałam o co jej chodzi.
- No wiesz jesteście razem? - nie wspomniałam jej o tym?
- Tak - rzuciłam od niechcenia.
- Od kiedy?
- Od wczoraj spytał mnie o to przy kolacji u niego w domu. Ale wystarczy o mnie. Zamierzasz być z Jarkiem? - musiałam zmienić temat, żeby uniknąć kolejnych pytań na temat mnie i Bartka.
- Nie wiem - powiedziała bez entuzjazmu - byłaś u niego w domu? 
- Tak.
- I? - nie dawała mi spokoju. 
- I nic - wiedząc, że to jej nie wystarczy dodałam - po prostu zjedliśmy kolacje i on odprowadził mnie do domu.
- Niech ci będzie - westchnęła. 
***
Następnego dnia razem z Natalią wstałyśmy o 7:00. Dałam jej swoje ubrania na przebranie. Kidy się ubrałyśmy zeszłyśmy na śniadanie, zrobiłyśmy sobie kanapki. Chwilę później Natalia poszła do swojego domu po książki a ja poszłam odprowadzić Filipa do przedszkola. Spotkałyśmy się z Naty pod szkołą i od razu poszłyśmy do klasy na lekcje. Zadzwonił dzwonek. Wyszłyśmy z sali. Na korytarzu stała Iga i jej "klony". Przeszłam obok nich, miałam nadzieję, że się do mnie nie odezwie.
- Cześć sztywniaczko - powiedziała swoim przesłodzonym głosem.
- Witaj królowo - ukłoniłam się scenicznie. 
- Dobrze, że uznajesz mnie za królową - śmiech - a teraz pozwalam ci odejść.
- Kim ty niby jesteś, żeby mi rozkazywać?
- No przecież królową - prychnęła. 
- Ty naprawdę nie wiesz co to sarkazm?
- Och to był sarkazm? Jesteś kiepską aktorką - powiedziała i odeszła. Na szczęście.
***
Koniec lekcji. Wyszłam z Naty ze szkoły. Za bramą stli Bartek, Jarek i Damian. Oj no to się porobiło. Natalia zatrzymała się przed wyjściem ze szkoły. Jarek chciał do niej podbiec ale go zatrzymałam. Odsunęłam się, żeby przepuścić Damiana. 
- Kim on do cholery jest? - wrzasnął Jarek.
- Ciszej, zaraz ci powiem, a teraz chce się przywitać z moim chłopakiem - dalej czułam się dziwnie używając słowa "chłopak"
- Chyba pierwszy raz nazwałaś mnie swoim chłopakiem - powiedział lekko zdziwiony. 
- Kiedyś musiał być ten pierwszy raz - uśmiechnęłam się.
Podszedł i przytulił mnie. Kiedy się odsunął pociągnęłam Jarka za rękaw. Gdy byliśmy w odległości z której Damian i Natalia nie mogli nas usłyszeć powiedziałam:
- Damian to yyy - zawahałam się, bo niby co miałam mu powiedzieć?
- No mów - krzyknął - chyba, że nie chcę tego wiedzieć - powiedział po chwili zastanowienia.
W tej chwili podeszła do nas Naty.
- To teraz masz okazję mu wszystko wyjaśnić - powiedziałam cicho do nowo przybyłej - zostawiam was samych - powiedział i odeszłam. Bartek poszedł za mną. 
Odeszliśmy kilka metrów i czekaliśmy na nich. Po piętnastu minutach dołączyli do nas. Ciekawiło mnie co mu powiedziała, ale nie mogłam się tego dowiedzieć. Nie tu i nie teraz.
- Dobra chodźcie - oznajmił Bartek.
- Dokąd? - spytałam.
- Niespodzianka.
- Czy choć raz nie mógłbyś powiedzieć dokąd idziemy? - na prawdę mam już dość jego niespodzianek.
- Nie, kochanie - zatrzymał się na chwilę i pocałował mnie w policzek.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz