sobota, 25 kwietnia 2015

Rozdział 14 - Wyjście
 
Wbiegłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam płakać. "Dlaczego on mi to robi? Czy on nie może zaakceptować tego, że teraz jestem z Bartkiem? Czy to takie trudne?" - pomyślałam. Najwidoczniej dla niego tak" - odpowiedziałam sobie w myślach na wcześniejsze pytania. W takich momentach czuję się jakby moi rodzice traktowali mnie jak małe dziecko. Nie na widzę jak inni uważają mnie za małą dziewczynkę przecież mam już 18 lat! Siedziałabym dalej użalając się nad sobą ale zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i odebrałam telefon.
- Cześć Magda.
- Cześć Naty - powiedziałam starając się, żeby nie zorientowała się, że płakałam.
- Gdzie jesteś? - spytała wesoło.
- W domu - odpowiedziałam nie podzielając jej entuzjazmu. 
- No to zaraz po ciebie przyjdę - powiedziała z nie mniejszą radością.
- Nie sądzę, żebym mogła wyjść - powiedziałam smutno bo prawdę mówiąc to miałam ochotę gdzieś wyjść.
- Co znowu zrobiłaś? - spytała z wyrzutem.
- Nic - powiedziałam zdenerwowana, że twierdzi, że to moja wina - to ojciec jak zawsze ma jakiś problem. 
- To tym bardziej powinnaś gdzieś ze mną pójść - nalegała.
- Chciałabym - powiedziałam zrezygnowana.
- No to się zbieraj. Zaraz po ciebie będę i postaram się przekonać twoich rodziców, żebyśmy mogły wyjść  - powiedziała i się rozłączyła. 
No to się wpakowałam. Chociaż może dobrze mi zrobi jakaś impreza. Nawet jeśli nie to i tak nie miałam wyjścia dlatego postanowiłam, że postaram się chociaż udawać, ze się cieszę. Wybrałam nadające się ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam się w wcześniej przygotowane ciuchy, zrobiłam delikatny makijaż i wyszłam. Postanowiłam, że na dół zejdę jak 
 przyjdzie Natalia. Może wtedy rodzice nie będą się tak wkurzali. Chwilę później usłyszałam dzwonek do drzwi. Kiedy usłyszałam głos Natalii wyszłam z  mojego pokoju i zeszłam na dół. 
- Cześć - powiedziałam niepewnie schodząc z ostatniego stopnia. 
- Cześć - powiedziała radośnie Naty.
- Gdzie się wybieracie? - spytał tata. Przecież nie był by sobą gdyby nie zapytał. Spojrzałam wymownie na moją przyjaciółkę dając jej do zrozumienia, że to ona ma mówić.
- Zabieram Magdę na przyjęcie - powiedziała spokojnie.
- Na jakie przyjęcie? - wtrąciła się mama. 
- Nie mogę powiedzieć. To niespodzianka - uśmiechnęła się chytrze. 
- Dobra to idźcie - powiedziała mama. Tacie nie spodobała się ta decyzja bo spojrzał na nią gniewnie.
- Masz być przed 12:00 w domu - dodał tylko. "Jak kopciuszek" - pomyślałam ale nie powiedziałam tego na głos.
- Dobrze - odpowiedziałam. Nie podobało mi się, że ustalają mi czas powrotu ale nic już nie mówiłam. Wzięłam kurtkę i torebkę i razem z Natalią wyszłam na zewnątrz.
- To gdzie mnie zabierasz? - spytałam.
- Powiedziałam ci już, że to niespodzianka.
- No pewnie - prychnęłam.
- Nie marudź - powiedziała. W tym momencie na ulicy przed moim domem zatrzymał się samochód - Chodź - pociągnęła mnie w jego stronę. 
- Hej - powiedziała Naty i usiadła na siedzeniu obok kierowcy - na co czekasz wsiadaj - krzyknęła do mnie. Posłusznie wsiadłam do samochodu. 
- Powie mi ktoś w końcu dokąd jedziemy? - spytałam kiedy ruszyliśmy.
- Nie. Zobaczysz jak dojedziemy - po raz pierwszy odezwał się kierowca. Rozpoznałam głos Jarka. Nikt się już nie odzywał. Zatrzymaliśmy się przed jakimś dużym domem.
- No to jesteśmy - powiedział Jarek i wyszedł z samochodu. Od razu znalazł się przy drzwiach Natalii i otworzył je. Poruszał się z nad ludzką prędkością. No tak pewnie tak samo jak Bartek był wampirem. Wyszłam z samochodu i stanęłam na placu przed domem. Jarek szedł przodem. 
- Witam w mojej rezydencji - powiedział Jarek otwierając drzwi. 
Weszliśmy do środka. Pomieszczenie, w którym byliśmy było chyba salonem. Nie mogłam dokładnie zobaczyć wystroju domu ponieważ światła były przyciemnione i prawie nic nie widziałam. W domu było bardzo dużo ludzi. Moje rozmyślania przerwała Naty.
- Chodź - szarpnęła mnie za rękaw. 
- Po co? - spytałam. 
- Muszę cię do kogoś zaprowadzić - spojrzałam na nią z ukosa - spokojnie lubisz tą osobę - dodała i uśmiechnęła się. Całą drogę ciągnęła mnie za rękę. Puściła ją dopiero kiedy się zatrzymaliśmy. Wtedy zasłoniła mi oczy.

sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 13- Wyjazd
 
Natalia nie zadawała już więcej pytań. Prawie wszystkie następne przerwy gadała o Jarku. Jaki to on jest cudowny, jaki romantyczny itd. 
***
Bartek tak jak obiecał czekał na mnie pod szkołą. Podbiegłam do niego i mocno go przytuliłam.
- Stęskniłaś się? - spytał odwzajemniając uścisk.
- Troszeczkę - odpowiedziałam i odsunęłam się od niego. 
- Dobra nie traćmy czasu chodź - objął mnie w tali i zaprowadził do kawiarni koło mojego liceum.
Weszliśmy do środka. Była ona urządzona w dość nowoczesnym stylu, białe krzesła i szklane stoliki na swój sposób dodawały temu miejscu uroku. Podobało mi się w tym miejscu. Usiedliśmy przy wolnym stoliku.
- Powiesz mi w końcu o co chodzi?
- No oczywiście, że ci nie powiem - spiorunowałam go wzrokiem - dobra już mówię. Muszę wyjechać na parę dni z miasta.
- Znowu? - spytałam oburzona.
- Niestety - odpowiedział smutno - tylko tym razem mam do siebie prośbę.
- No słucham.
- Mogłabyś zaopiekować się moją siostrą? 
- Nie wiem co na to moi rodzice - odpowiedziałam nie pewnie.
- Masz do niej tylko zaglądać co jakiś czas ok?
- Dobra.
- Pamiętasz gdzie mieszkam? 
- Tak pamiętam - uśmiechnęłam się.
- To dobrze. Chodźmy już odprowadzę cię - wstał poczekał na mnie i oboje poszliśmy do wyjścia. 
Wyszliśmy z kawiarni i poszliśmy drogą do mojego domu.
- Będę tęsknił - wyszeptał. 
- Ja też - odpowiedziałam również szeptem. 
- Ja bardziej - zaczął sprzeczkę. 
- Nie prawda bo ja - nie zamierzałam odpuścić.
- Kocham cię - powiedział, chyba chciał zmienić temat.
- Ja też cię kocham.
- Ja bardziej - znowu zaczynał.
- Nie będę się z tobą kłócić znowu. 
- Dobra. Postaram się zadzwonić - doszliśmy pod mój dom.
- No mam nadzieję - uśmiechnęłam się - Pa - pomachałam mu i skierowałam się w stronę bramki.
- Pa - odpowiedział i odwrócił się w drugą stronę po czym odszedł.
Weszłam do domu. Niestety rodzice już tam byli. 
- Gdzie byłaś? - zaraz po wejściu spytał mnie tata.
- W szkole - spojrzałam na zegarek była 14:00. Nie spóźniłam się aż tak dużo.
- A później? - jak to mój tata nie odpuszczał i pytał dalej. 
- Skończyłam lekcje o 13:30 a później byłam z Bartkiem w kawiarni - dokładnie powiedziałam co robiłam. Nie chciałam mu mówić, że byłam z Bartkiem ale znając mojego tatę i tak by się dopytywał.
- To ten który tu ostatnio był?
- Tak - odpowiedziałam krótko.
- To nie miałaś przestać się z nim spotykać?
- A niby czemu bo ty mi tak karzesz? - spytałam trochę za ostro.
- Tak dokładnie dlatego - odpowiedział wkurzony.
- Spokojnie i tak wyjechał.
- I dobrze - podsumował oschle.
- Kiedy wraca? - wtrąciła się mama.
- Za parę dni.
- Myślałem, że wyjechał na zawsze i już nie będzie ci zawracał głowy - powiedział zawiedziony tata.
- Mógłbyś się nie mieszać? - spytałam ostro.
- Nie bo jestem twoim ojcem - krzyknął. 
- No pewnie - prychnęłam. Chciałam odejść ale tata złapał mnie za ramię.
- Do póki będziesz mieszkać w moi domu będziesz przestrzegać moich zasad a jedną z nich jest, że nie będziesz się spotykać z kimś taki jak on - surowo przedstawił swoje zasady.
- Skąd możesz wiedzieć jaki on jest skoro nawet go nie znasz.
- No i? Po prostu mi się nie podoba - upierał się przy swoim zdaniu.
- I tak będę się z nim spotykać - powiedziałam i pobiegłam do swojego pokoju. 

sobota, 11 kwietnia 2015

Rozdział 12 - Dziewczyna Jarka
 
Następnego dnia wstałam o 7:00. Poszłam obudzić Filipa. 
- Fifi wstawaj - powiedziałam kiedy weszłam do jego pokoju. 
- Po co? - spytał zaspanym głosem. 
- Bo do przedszkola idziesz - odpowiedziałam - wstawaj a ja idę zrobić śniadanie.
- Dobra już wstaje - powiedział i wygramolił się z łóżka. 
Zeszłam na dół i poszłam do kuchni zrobić śniadanie. Zrobiłam sobie i Filipowi kanapki. Jemu spakowałam do plecaka a swoje wrzuciłam do torby.
- Fifi co chcesz na śniadanie? - zawołałam.
- Płatki - odkrzyknął. 
Tak jak chciał zrobiłam mu płatki i postawiłam na stole. Filip zszedł po jakiś pięciu minutach. Kiedy zjedliśmy poszłam go odprowadzić do przedszkola. 
***
Za pięć ósma byłam na przystanku na, którym umówiłam się z Bartkiem. Nie musiałam na niego długo czekać bo pojawiła się punkt ósma.
- Hej - powiedziałam kiedy do mnie podszedł.
- Cześć śliczna - powiedział i mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk.
- Co takiego ważnego chciałeś mi powiedzieć? - spytałam zniecierpliwiona. 
- Nie tutaj, chodź - wziął mnie za rękę i zaprowadził do swojego domu.
- Tu nikt nie będzie nas słyszał - powiedział kiedy weszliśmy do szkoły.
- No mów - krzyknęłam.
- Już nie denerwuj się tak - uśmiechnął się - chyba wiem czym jesteś.
- No? - spytałam zaciekawiona. Już chciał coś powiedzieć ale w tym momencie zadzwonił mój telefon. 
- Kto to był? - spytał Bartek kiedy się rozłączyłam. 
- Natalia. Przypomniała mi, że muszę iść do szkoły.
- Dobra to porozmawiamy po szkole ok? - spojrzał na mnie pytająco.
- Dobra, bądź o 13:30 jeśli możesz, ale teraz ja muszę już iść - byłam zła bo nie dowiedziałam się co chciał mi powiedzieć.
- Odprowadzić cię?
- Jak chcesz - odpowiedziałam.
- Dobra to chodźmy - powiedział i podszedł do drzwi. 
***
- Idę bo się do pracy spóźnię. Pa kochanie - pocałował mnie w policzek - będę o 13:30.
- Pa - pomachałam mu.
Weszłam do szkoły dwie minuty przed dzwonkiem. Pod klasą czekała na mnie Natalia. Pewnie zaczęła by zadawać pytania ( Gdzie byłam, czemu po nią nie zadzwoniłam itd.) ale zadzwonił dzwonek. Wiedziałam, że i tak mnie złapie ale cieszyłam się, że mam trochę więcej czasu na wymyślenie co jej powiem. Mieliśmy angielski, nie bardzo interesowało mnie co mówi pani dlatego ta lekcja mi się straszni dłużyła. Zadzwonił dzwonek. Wszyscy wyszli na przerwę. Od razu podbiegła do mnie Natalia.
- Cześć - powiedziałam kiedy stała obok mnie.
- Hej - powiedziała wesoło. 
- Co ty taka szczęśliwa?
- No bo... - zawahała się. Spojrzałam na nią pytająco - Bo Jarek spytał czy zostanę jego dziewczyną - powiedziała podekscytowana. 
- Szczegóły proszę. 
- Zaprosił mnie wczoraj na kolację do restauracji i w pewnym momencie spytał się czy może mi zadać pytanie. Odpowiedziałam, że może i w tedy się spytał czy zostanę jego dziewczyną. Oczywiście się zgodziłam - opowiedziała mi całą historię. 
- Wiedziałam, że tak będzie - powiedziałam zadowolona z siebie - tylko nie wiem czemu tak późno - dodałam po chwili.
- No bo tak jakoś wyszło - powiedziała po chwili namysłu. 
- Dobra chodź bo spóźnimy się na lekcje - powiedziałam zanim zaczęła zadawać mi pytania.
***
Na następnej przerwie to Natalia zadawała mi pytania. 
- A ty co robiłaś wczoraj wieczorem? - tak brzmiało pierwsze z nich.
- Nic. Siedziałam w domu - odpowiedziałam szczerze. 
- No dobra a dzisiaj rano? Czemu nie dzwoniłaś? - kolejne pytania.
- Bo byłam odprowadzić Filipa do przedszkola - nie powiedziałam całej prawdy.
- I tak zawsze dzwoniłaś - powiedziała oburzona - przeważnie jak nie dzwonisz to jesteś z Bartkiem - spojrzała na mnie pytająco. 
- Tak byłam z Bartkiem, ale tylko odprowadził mnie do szkoły. 
- Powiedzmy, że ci wierzę - uśmiechnęła się. 

sobota, 4 kwietnia 2015

Rozdział 11 - Zabawa
 
Na szczęście kiedy wróciłam do domu rodziców nie było. Poszłam do mojego pokoju. Rzuciłam torbę z książkami na łóżko i wyszłam z pokoju. Poszłam poszukać Filipa. 
- Fifi gdzie jesteś? - zawołałam.
-  Jesteśmy w salonie - odpowiedziała pani Ania, która jest opiekunką Filipa.
Zeszłam do salonu. Od razu podbiegł do mnie Filip i mocno mnie przytulił.
- Cześć braciszku - powiedziałam i pogłaskałam go po głowie.
- Cześć siostro - odpowiedział i mocniej mnie przytulił. 
- Co robiłeś?
- Bawiłem się z panią Anią - powiedział zadowolony. Widać było, że on naprawdę ją lubi.
- Tak, a w co się bawiliście? 
- Teraz mieliśmy budować z klocków. Może chcesz się z nami pobawić? -  spytał swoim słodkim dziecięcym głosikiem. 
- Pewnie, że się z tobą pobawię - odpowiedziałam.
Filip poszedł do swojego pokoju i przyniósł duże, plastikowe, żółte pudełko.  Postawił je na dywanie i wysypał z niego klocki. Wszyscy troje usiedliśmy na dywanie i każdy zaczął układać swoją budowle. Po paru minutach mojemu młodszemu bratu się znudziło i zepsuł swoją więżę. Oczywiście klocki zostawił na podłodze.
- Wrzuć klocki z powrotem do pudełka - upomniała go pani Ania. Chciałam zrobić to samo ale była szybsza.
- Dobrze - Filip posłusznie odłożył klocki na miejsce.
Razem z Anią pozbierałyśmy klocki z naszych budowli i też wrzuciłyśmy je do pudełka. 
- To ja odniosę klocki, a wy się stąd nie ruszajcie. Dobrze? - powiedział Filip i wziął pudełko z klockami.
- Dobrze - powiedziałyśmy w tym samym momencie.
Po pięciu minutach Filip wrócił do nas.
- Co chcecie teraz robić? - spytał Fifi i zajął swoje wcześniejsze miejsce.
- Niestety braciszku chyba będziesz musiał się pobawić z panią Anią.
- Czemu nie możesz pobawić się z nami? - spytał.
- Bo muszę iść odrobić lekcje i się trochę pouczyć - odpowiedziałam
- Musisz? - spytał zawiedziony Filip.
- Niestety tak braciszku.
- No dobrze to idź - powiedział smutno. 
Przytuliłam go i poszłam do mojego pokoju. Kiedy weszłam zobaczyłam na łóżku karteczkę. Sięgnęłam po nią. Było na niej napisane: zadzwoń do mnie B. Wyciągnęłam z torby telefon i wybrałam numer Bartka.
Odebrał po trzecim sygnale. 
- Halo - odezwał się ktoś w słuchawce.
- Cześć Bartek - powiedziałam. Nie wiedziałam co mam powiedzieć jak się spyta po co dzwonię.
-  Cześć Magda. Dzwonisz w sprawie karteczki? - na moje szczęście domyślił się o co chodzi. 
- Tak. Po co miałam do ciebie zadzwonić? - spytałam. 
- Bo mam ci coś ważnego do powiedzenia ale to nie jest sprawa na telefon. Kiedy możemy się spotkać?
- Jutro bo jak dzisiaj wyjdę to rodzice będą coś podejrzewać.
- Dobra to będę czekał na ciebie rano.
- Oki o 8:00 czekaj na przystanku koło mojego domu.
- Tylko nie zapomnij. Muszę kończyć pa - powiedział to i od razu się rozłączył.
Rzuciłam telefon na łóżko. Wyciągnęłam z torby książki usiadłam przy biurku i zaczęłam odrabiać lekcje. Po jakiejś godzinie skończyłam. W tedy zaczęłam myśleć o tym co ma mi do powiedzenia Bartek ale nie miałam pojęcia.