sobota, 30 maja 2015

Rozdział 18 - Wizyta
 
- Wow - wyrwało mi się. 
- No a czego się spodziewałaś po królu? - spytał zdziwiony Thomas. 
- Po kim? - spytałam jeszcze bardziej zdziwiona niż on.
- Nie ważne nie długo sama się wszystkiego dowiesz - rzucił od niechcenia. 
- Jak zawsze - prychnęłam. 
- A ty jak zawsze narzekasz. Zrozum w końcu, że nie mogę ci wszystkiego powiedzieć. Taki mam obowiązek - powiedział lekko podniesionym głosem.
- Przecież rozumiem. Tylko denerwuje mnie to, że zaczynasz coś mówić a chwilę później twierdzisz, że nie możesz mi tego powiedzieć - prawie mu to wykrzyczałam. 
- To nie moja wina, że nie umiem się powstrzymać przed mówieniem - powiedział jakby przepraszająco.
- Dobra skończmy ten temat.
***
- Zbierajcie się idziemy - do pokoju wszedł Dimitri - za 15 minut macie być na parkingu przed hotelem - powiedział i wyszedł.
- Ubierz się ładnie idziemy w bardzo ważne miejsce - powiedział Thomas z lekkim uśmiechem. 
Poszukałam w walizce jakiś ładniejszych ubrań i wyciągnęłam je. 
- Czy te ubrania według ciebie są ładne? - spytałam pokazując mu ubrania, które trzymałam w ręku.
- Ty jesteś ładna - odpowiedział z szerokim uśmiechem - a tak serio to myślę, że będą się nadawały. 
Poszłam się przebrać do łazienki, a Thomas został w pokoju. Kiedy wyszłam był ubrany w garnitur i wyglądał w nim naprawdę dobrze.
- To jak gotowa? - zmierzył mnie wzrokiem.
- A ty? - spytałam i też zmierzyłam go wzrokiem.
- Ja zawsze jestem gotowy - zaśmiał się - To co idziemy?
- Pewnie - powiedziałam z entuzjazmem. 
Wyszliśmy z pokoju. Thomas zamknął drzwi i podszedł do windy. 
- Nie będzie szybciej schodami?  -spytałam kiedy znalazłam się obok niego.
- Nie - odpowiedział stanowczo. 
***
Na parkingu stał Dimitri. Thomas do niego podszedł i coś mu powiedział tak cicho, że nic nie usłyszałam. On tylko przytaknął i otworzył drzwi do czarnej limuzyny. Nikt przez całą drogę się nie odzywał. Zatrzymaliśmy się przed jakimś zamkiem. 
- Wysiadać - krzyknął kierowca. Tak zrobiliśmy.
- No to co idziemy? - spytał Dimitri. 
- Prowadź - odpowiedział spokojnie Thomas. 
Weszliśmy do zamku. Znaleźliśmy się w wielkim holu. Od razu przeszliśmy do następnego pomieszczenia. Była to wielka sala tronowa. Po środku na tronie siedział jakiś mężczyzna a obok niego kobieta. Oboje mieli nie więcej niż 30 lat.
- Witaj królu - ukłonił się - przyprowadziłem ich tak jak prosiłeś. 
- Dobrze dziękuję a teraz wyjć. Chciałbym sam z nimi porozmawiać - odezwał się mężczyzna.
- Tak, królu - powiedział Dimitri i opuścił pomieszczenie.
- Witaj Thomasie dawno cię tu nie widziałem.
- Nie miałem powodu, żeby tu przyjeżdżać - odpowiedział spokojnie. 
- To co cię tu sprowadza?  
- Ty mnie tu sprowadziłeś. 
- Masz rację a teraz zostaw mnie samego z moją córką - spojrzał na mnie. 
- Jeśli ona tego chce - teraz wszystkie oczy w pokoju były skierowane na mnie. Kiwnęłam głową patrząc na Thomasa a on wyszedł z pomieszczenia. Teraz zostałam tu sama. Znaczy nie zupełnie sama byli jeszcze ci ludzie ale nie miałam pojęcia kim oni są. I wcale nie chciałam się tego dowiedzieć. W tej chwili myślałam jak stąd uciec ale szybko z tego zrezygnowałam ponieważ od razu by się zorientowali co chcę zrobić. 

niedziela, 24 maja 2015

INFORMACJA

Rozdział nie pojawił się w tym tygodniu ponieważ nie miałam czasu go napisać. Przepraszam. Myślę, że następny rozdział pojawi się w sobotę.

sobota, 16 maja 2015

Rozdział 17 - Podróż do Londynu

Zatrzymaliśmy się na lotnisku. Bartek wyszedł z samochodu, podszedł do moich drzwi i otworzył je. Wysiadłam z samochodu. Podeszliśmy do bagażnika. Chłopak wyciągnął z niego nasze walizki. 
- Daj - powiedział kiedy wzięłam swoją walizkę.
- Poradzę sobie - odpowiedziałam oburzona tym, że uważa, iż sobie nie poradzę. 
- Jak sobie chcesz - powiedział obojętnie. 
***
W samolocie siedzieliśmy z Bartkiem obok siebie. Strasznie się bałam, cała się trzęsłam kiedy samolot zaczął startować.
- Nie bój się - Bartek złapał mnie za rękę.
- Wcale się nie boję - zaprzeczyłam.
-  Ta jasne - prychnął.
- No dobra strasznie się boje - powiedziałam łamiącym się głosem. 
- Spokojnie jestem tu - zażartował - i zawszę będę - dodał poważnie. 
- Obiecujesz?
- Obiecuje - odparł bez zastanowienia. 
- Może chcesz się przespać? - spytał kiedy ziewnęłam. 
- Nie - odpowiedziałam.
- Na pewno? Mogę ci zaśpiewać kołysankę jeśli chcesz - odpowiedział z uśmiechem.
- To zaśpiewaj - powiedziałam i w miarę wygodnie położyłam się na fotelu. Bartek zaczął śpiewać. Nie sądziłam, że on tak pięknie śpiewa. 
- Wstawaj - zaczął mnie budzić.
- Co? Gdzie jesteśmy? Długo spałam? - zadałam kilka pytań.
- Zaraz będziemy lądować - powiedział spokojnie - Spałaś jakieś pół godziny - dodał po chwili. 
***
Staliśmy na lotnisku kiedy podszedł do Bartka jakiś młody mężczyzna w garniturze wyglądał na jakieś 20 lat. 
- Pan Davis? - spytał. 
- Tak - Bartek odpowiedział nie pewnie.
- Proszę za mną.
Bartek wziął mnie za rękę i poszedł za mężczyzną. Zatrzymaliśmy się przed dużą czarną limuzyną. Człowiek z którym tu przyszliśmy otworzył drzwi i ruchem ręki nakazał nam wejście do środka. Bartek wszedł pierwszy a ja zaraz za nim. Nasz "przewodnik" usiadł na przednim siedzeniu koło kierowcy. 
- Dlaczego spytał o pana Davis'a? - spytałam Bartka kiedy ruszyliśmy.
- Bo tak się nazywam - odpowiedział nie zadowolony - Thomas Davis.
- Czemu mi nie powiedziałeś?
- Nie mogłem. Prawie nikt w Polsce nie wie kim tak naprawdę jestem - powiedział.
- To kto wie? 
- Ty i moja paczka bo to z nimi wyjechałem - powiedział bardzo cicho, żeby kierowca nie mógł nas usłyszeć.
- Czemu? - zadałam kolejne pytanie.
- Długa historia może kiedyś ci opowiem - chciałam zadać mu kolejne pytanie ale pewnie by nie odpowiedział dlatego nic już  nie mówiłam. 
- Jesteśmy wysiadajcie - po 15 minutach odezwał się kierowca. Wyszliśmy z samochodu. Staliśmy na parkingu przed pięciogwiazdkowym hotelem. Zaraz po nas wyszedł chłopak z którym tu przyjechaliśmy.
- Przepraszam nie przedstawiłem się jestem Dimitri - wyciągnął do mnie rękę.
- Magda - uścisnęłam jego dłoń. Zaśmiał się nie wiem czemu. 
- Miło cię widzieć ponownie Thomas czy jak byś się teraz nie nazywał. Co cię do nas sprowadza? 
- Mam jakąś sprawę do załatwienia - Bartek czy tam Thomas odpowiedział spokojnie.
- Do króla? - spytał Dimitri zdziwiony.
- Zwłaszcza do niego - odpowiedział z lekkim uśmiechem. 
- Dobra nie ważne mam was teraz odprowadzić do hotelu - powiedział i poszedł w stronę budynku. My poszliśmy za nim. Weszliśmy na recepcję. Dimitri podszedł do kobiety siedzącej za biurkiem i coś jej powiedział. Niestety nie słyszałam co. Po chwili wrócił do nas i dał nam klucz. 
- Opiekuj się nią - powiedział do Bartka to znaczy Thomasa i wyszedł z hotelu. Thomas sprawdził numer na kluczyku i poszedł do pokoju a ja za nim. Weszliśmy do naszego pokoju a właściwie apartamentu. 

sobota, 9 maja 2015

Rozdział 16 - Przygotowania do wyjazdu
 
- Powiedz Naty, że wyszliśmy ok? - powiedziałam mu to, żeby się nie martwiła.
- To zadzwoń do niej bo ja już muszę iść do domu.
- Dobra.
- Przyjdę po ciebie jutro o 16:00 bądź gotowa i wymyśl jakąś wymówkę dlaczego cię nie będzie - podał mi wytyczne. 
- Dobra. Pa - powiedziałam i przytuliłam go.
Weszłam do domu. Spojrzałam na zegarek była 23:50. Odetchnęłam z ulgą, że się nie spóźniłam. Tata siedział na kanapie pewnie chciał sprawdzić czy się nie spóźnię. 
- O wróciłaś już - powiedział kiedy mnie zauważył. 
- Tak w końcu już jest za dziesięć dwunasta. 
- No tak masz rację. Dobrze, że trzymasz się wyznaczonej godziny - powiedział i wyszedł z salonu. Poszłam do swojego pokoju. 
***
Następnego dnia wstałam koło 8:00 i zaczęłam się pakować. Musiałam też wymyślić co powiem rodzicom a to wcale nie jest takie proste. W końcu wymyśliłam co im powiem, prawdę. Wrzuciłam jeszcze trochę ubrań do walizki i zeszłam na dół. Zjadłam śniadanie i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam się, uczesałam, zrobiłam delikatny makijaż i wróciłam do mojego pokoju. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Miałam dwa nie odebrane połączenia: jedno od Bartka a drugie od Naty. Postanowiłam, ze najpierw oddzwonię do Bartka. 
- Dzwoniłeś. Co chciałeś? - spytałam kiedy odebrał.
- Chciałem spytać się czy jesteś gotowa.
- Mieliśmy wyjechać dopiero o 16:00
- No tak ale plany się zmieniły - powiedział bez namiętnie - To jesteś już gotowa czy nie? 
- Jestem.
- Dobra przyjadę po ciebie za pięć minut. 
-  Oki czekam. Pa - powiedziałam i rozłączyłam się. 
Teraz musiałam zadzwonić do Natalii. 
- O w końcu zadzwoniłaś - odezwała się jako pierwsza.
- Wcześniej nie mogłam. Po co dzwoniłaś? 
- Może możemy się spotkać? - musiała o to poprosić akurat kiedy wyjeżdżam. 
- Nie możemy bo dzisiaj wyjeżdżam - postanowiłam jej to powiedzieć dlatego, że była moją przyjaciółką.
- Dokąd? 
- Nie mogę ci powiedzieć. Porozmawiamy jak wrócę.
- Dobra - odpowiedziała ale wiedziałam, że to jej nie przekonuje.
- Pa - powiedziałam i rozłączyłam się, żeby nie drążyć tematu. 
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć. Był to Bartek.
- Cześć królewno - przywitał się.
- Witaj królewiczu - zaśmiałam się.
- Dobra koniec. Żartów gdzie masz walizkę?
- Na górze zaraz po nią pójdę - powiedziałam i skierowałam się w stronę schodów.
- Poczekaj - zatrzymał mnie - ja pójdę. Nie wypada, żeby królewna sama nosiła walizki - zaśmiał się.  Nienawidzę jak tak do mnie mówił ale nie mogę nic na to poradzić. 
- Gdzie twój brat? - spytał schodząc ze schodów z moim bagażem.
- Pojechał do kuzyna na weekend.
- To masz spokój - uśmiechnął się. 
- No.
- Możemy już iść? 
- Za chwilę. Tylko napiszę rodzicom, że mnie nie będzie.
- Co? Nie powiedziałaś rodzicom? - wykrzyczał zdenerwowany. 
- Nie miałam kiedy - przyznałam się. 
- To jak masz zamiar im o tym powiedzieć? - spytał nadal rozzłoszczony.
- Zostawię im kartkę a po powrocie wszystko wyjaśnię. Po za tym jakbym im powiedziała to by mnie nie puścili. 
- Dobra jak sobie chcesz. Chodź bo się spóźnimy na samolot - na słowo "samolot" trochę zbladłam. 
- Co się dzieje? - spytał troskliwie.
- Nic po prostu nigdy nie leciałam samolotem.
- Spokojnie to nie takie straszne - powiedział z uśmiechem - teraz to już naprawdę musimy iść - dodał i wziął mnie za rękę i wyprowadził na zewnątrz. 
Na parkingu przed moim domem stał samochód.  


- To twój? - pokiwał głową - Jaki model? - spytałam, co prawda nie za bardzo interesowałam się samochodami ale chciałam, żeby tak myślał. 
- Ferrari 458 - odpowiedział dumny ze swojego auta. Podeszliśmy do niego. Bartek włożył do bagażnika moją walizkę. Po czym podszedł do mnie i otworzył mi drzwi. Wsiedliśmy do samochodu. "Ruszyliśmy. Teraz zaczyna się moja przygoda" - pomyślałam.

sobota, 2 maja 2015

 Rozdział 15 - Propozycja
 
Chwilę później zdjęła mi rękę z oczu. Przede mną stała jakaś osoba. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to Bartek. Podbiegłam do niego i mocno go przytuliłam.
- Już się z tęskniłaś? - spytał lekko zdziwiony.
- Oczywiście - uśmiechnęłam się.
- Ja też - odwzajemnił uśmiech.
- Skąd ty tu nie miałeś wyjechać? - spytałam
- No miałem ale  jak się dowiedziałem, ze Jaro robi imprezę to przełożyłem wyjazd no i jestem - wyjaśnił.
- Czemu mi nie powiedziałeś, że jeszcze nie wyjechałeś? - spytałam lekko zdziwiona.
- Bo to miała być niespodzianka - uśmiechnął się.
- No tak cały ty - prychnęłam.
- Taka moja natura nic na to nie poradzę - uśmiech nie znikał mu z twarzy. 
- No pewnie
- Nie marudź chodź wyjdziemy stąd nie lubię takich głośnych miejsc - powiedział i wyprowadził mnie z budynku.
Wyszliśmy na zewnątrz. Było ciemno. Potknęłam się o coś. Musiałam złapać się Bartka, żeby się nie przewrócić. 
- Moja niezdara - zaśmiał się i objął mnie w tali.
- Nie śmiej się ze mnie - oburzyłam się.
- Przecież się nie śmieję za to ty ciągle marudzisz - odpowiedział lekko oburzony.
- Oj dobra nie będę. Dokąd idziemy? - spytałam nie spodziewając się, że mi odpowie.
- Nie wiem przed siebie - jego odpowiedź mnie trochę zdziwiła bo on zawsze wiedział czego chce.
- Może pobiegamy? - zaproponowałam.
- Wow nie spodziewałem się, że to zaproponujesz - uśmiechnął się - ale oczywiście się zgadzam - dodał. W tym momencie zaczęliśmy biec. Co chwilę musiałam odganiać z twarzy jakieś gałęzie. W pewnym momencie zauważyłam, że Bartek mi się przygląda.
- No co? - spytała zdyszana.
- Nic. Tylko ... biegasz szybciej niż normalny człowiek - powiedział spokojnie w ogóle nie był zmęczony tym biegiem.
- Dobra ale usiądźmy gdzieś bo już nie mogę - wysapałam ledwo łapiąc oddech. 
- Nie ma problemu księżniczko - powiedział z uśmiechem na twarzy. Podeszliśmy do drzewa i usiedliśmy pod nim opierając się o jego pień. Bartek objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. 
- Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham - wyszeptał mi do ucha.
- Wyobrażam sobie - powiedziałam.
- Mogę mieć do ciebie prośbę? 
- Oczywiście.
- Wyjedziesz ze mną? 
- Co? Gdzie? - spytałam zdziwiona jego pytaniem.
- Do Londynu na kilka dni - odpowiedział spokojnie.
- Po co? - nadal byłam zdziwiona jego propozycją. 
- Muszę się czegoś dowiedzieć i ty jesteś mi do tego potrzebna - powiedział a ja nie miałam pojęcia o co mu chodzi. 
- Ja do czego? 
- Nie mogę ci tego powiedzieć. 
- No pewnie nic nigdy mi nie mówisz - wykrzyczałam zdenerwowana. 
- To nie tak - powiedział podniesionym głosem - nic nie rozumiesz.
- Czego nie rozumiem? - dalej krzyczałam.
- Tego wszystkiego co sie tu dzieje. To dotyczy ciebie ale nie jest to twoim światem, twoją rzeczywistością. Dlatego nie mogę ci nic powiedzieć. Musisz to odkryć sama - jego słowa wydawały się takie tajemnicze.
- Dlaczego ja? 
- Bo jesteś wyjątkowa - uśmiechnął się.
- Po co mam jechać do tego Londynu? - spytałam ciekawa odpowiedzi. 
- Bo ktoś chce się tam z tobą zobaczyć - odpowiedział nie zdradzając prawie nic. 
- Kto? - spytałam ponownie.
- Nie wiem nie powiedzieli mi.
- Kto ci nie powiedział? - pytałam dalej.
- Ludzie którzy kazali mi ciebie przywieść. 
- Kiedy wyjeżdżamy? - spytałam chcąc skończyć z tymi tajemnicami. 
- To znaczy, że się zgadzasz? - spytał z nie dowierzaniem.
- Nie mam innego wyjścia jeśli chce odkryć te wszystkie tajemnice.
- Jutro - powiedział. Spojrzał na zegarek - powinniśmy już iść.
- Masz rację wracajmy.
Wstaliśmy i zaczęliśmy biec po jakiś 10 minutach byliśmy przed moim domem.