Rozdział 18 - Wizyta
- Wow - wyrwało mi się.
- No a czego się spodziewałaś po królu? - spytał zdziwiony Thomas.
- Po kim? - spytałam jeszcze bardziej zdziwiona niż on.
- Nie ważne nie długo sama się wszystkiego dowiesz - rzucił od niechcenia.
- Jak zawsze - prychnęłam.
- A ty jak zawsze narzekasz. Zrozum w końcu, że nie mogę ci wszystkiego powiedzieć. Taki mam obowiązek - powiedział lekko podniesionym głosem.
- Przecież rozumiem. Tylko denerwuje mnie to, że zaczynasz coś mówić a chwilę później twierdzisz, że nie możesz mi tego powiedzieć - prawie mu to wykrzyczałam.
- To nie moja wina, że nie umiem się powstrzymać przed mówieniem - powiedział jakby przepraszająco.
- Dobra skończmy ten temat.
***
- Zbierajcie się idziemy - do pokoju wszedł Dimitri - za 15 minut macie być na parkingu przed hotelem - powiedział i wyszedł.
- Ubierz się ładnie idziemy w bardzo ważne miejsce - powiedział Thomas z lekkim uśmiechem.
Poszukałam w walizce jakiś ładniejszych ubrań i wyciągnęłam je.
- Czy te ubrania według ciebie są ładne? - spytałam pokazując mu ubrania, które trzymałam w ręku.
- Ty jesteś ładna - odpowiedział z szerokim uśmiechem - a tak serio to myślę, że będą się nadawały.
Poszłam się przebrać do łazienki, a Thomas został w pokoju. Kiedy wyszłam był ubrany w garnitur i wyglądał w nim naprawdę dobrze.
- To jak gotowa? - zmierzył mnie wzrokiem.
- A ty? - spytałam i też zmierzyłam go wzrokiem.
- Ja zawsze jestem gotowy - zaśmiał się - To co idziemy?
- Pewnie - powiedziałam z entuzjazmem.
Wyszliśmy z pokoju. Thomas zamknął drzwi i podszedł do windy.
- Nie będzie szybciej schodami? -spytałam kiedy znalazłam się obok niego.
- Nie - odpowiedział stanowczo.
***
Na parkingu stał Dimitri. Thomas do niego podszedł i coś mu powiedział tak cicho, że nic nie usłyszałam. On tylko przytaknął i otworzył drzwi do czarnej limuzyny. Nikt przez całą drogę się nie odzywał. Zatrzymaliśmy się przed jakimś zamkiem.
- Wysiadać - krzyknął kierowca. Tak zrobiliśmy.
- No to co idziemy? - spytał Dimitri.
- Prowadź - odpowiedział spokojnie Thomas.
Weszliśmy do zamku. Znaleźliśmy się w wielkim holu. Od razu przeszliśmy do następnego pomieszczenia. Była to wielka sala tronowa. Po środku na tronie siedział jakiś mężczyzna a obok niego kobieta. Oboje mieli nie więcej niż 30 lat.
- Witaj królu - ukłonił się - przyprowadziłem ich tak jak prosiłeś.
- Dobrze dziękuję a teraz wyjć. Chciałbym sam z nimi porozmawiać - odezwał się mężczyzna.
- Tak, królu - powiedział Dimitri i opuścił pomieszczenie.
- Witaj Thomasie dawno cię tu nie widziałem.
- Nie miałem powodu, żeby tu przyjeżdżać - odpowiedział spokojnie.
- To co cię tu sprowadza?
- Ty mnie tu sprowadziłeś.
- Masz rację a teraz zostaw mnie samego z moją córką - spojrzał na mnie.
- Jeśli ona tego chce - teraz wszystkie oczy w pokoju były skierowane na mnie. Kiwnęłam głową patrząc na Thomasa a on wyszedł z pomieszczenia. Teraz zostałam tu sama. Znaczy nie zupełnie sama byli jeszcze ci ludzie ale nie miałam pojęcia kim oni są. I wcale nie chciałam się tego dowiedzieć. W tej chwili myślałam jak stąd uciec ale szybko z tego zrezygnowałam ponieważ od razu by się zorientowali co chcę zrobić.