sobota, 2 maja 2015

 Rozdział 15 - Propozycja
 
Chwilę później zdjęła mi rękę z oczu. Przede mną stała jakaś osoba. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to Bartek. Podbiegłam do niego i mocno go przytuliłam.
- Już się z tęskniłaś? - spytał lekko zdziwiony.
- Oczywiście - uśmiechnęłam się.
- Ja też - odwzajemnił uśmiech.
- Skąd ty tu nie miałeś wyjechać? - spytałam
- No miałem ale  jak się dowiedziałem, ze Jaro robi imprezę to przełożyłem wyjazd no i jestem - wyjaśnił.
- Czemu mi nie powiedziałeś, że jeszcze nie wyjechałeś? - spytałam lekko zdziwiona.
- Bo to miała być niespodzianka - uśmiechnął się.
- No tak cały ty - prychnęłam.
- Taka moja natura nic na to nie poradzę - uśmiech nie znikał mu z twarzy. 
- No pewnie
- Nie marudź chodź wyjdziemy stąd nie lubię takich głośnych miejsc - powiedział i wyprowadził mnie z budynku.
Wyszliśmy na zewnątrz. Było ciemno. Potknęłam się o coś. Musiałam złapać się Bartka, żeby się nie przewrócić. 
- Moja niezdara - zaśmiał się i objął mnie w tali.
- Nie śmiej się ze mnie - oburzyłam się.
- Przecież się nie śmieję za to ty ciągle marudzisz - odpowiedział lekko oburzony.
- Oj dobra nie będę. Dokąd idziemy? - spytałam nie spodziewając się, że mi odpowie.
- Nie wiem przed siebie - jego odpowiedź mnie trochę zdziwiła bo on zawsze wiedział czego chce.
- Może pobiegamy? - zaproponowałam.
- Wow nie spodziewałem się, że to zaproponujesz - uśmiechnął się - ale oczywiście się zgadzam - dodał. W tym momencie zaczęliśmy biec. Co chwilę musiałam odganiać z twarzy jakieś gałęzie. W pewnym momencie zauważyłam, że Bartek mi się przygląda.
- No co? - spytała zdyszana.
- Nic. Tylko ... biegasz szybciej niż normalny człowiek - powiedział spokojnie w ogóle nie był zmęczony tym biegiem.
- Dobra ale usiądźmy gdzieś bo już nie mogę - wysapałam ledwo łapiąc oddech. 
- Nie ma problemu księżniczko - powiedział z uśmiechem na twarzy. Podeszliśmy do drzewa i usiedliśmy pod nim opierając się o jego pień. Bartek objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. 
- Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham - wyszeptał mi do ucha.
- Wyobrażam sobie - powiedziałam.
- Mogę mieć do ciebie prośbę? 
- Oczywiście.
- Wyjedziesz ze mną? 
- Co? Gdzie? - spytałam zdziwiona jego pytaniem.
- Do Londynu na kilka dni - odpowiedział spokojnie.
- Po co? - nadal byłam zdziwiona jego propozycją. 
- Muszę się czegoś dowiedzieć i ty jesteś mi do tego potrzebna - powiedział a ja nie miałam pojęcia o co mu chodzi. 
- Ja do czego? 
- Nie mogę ci tego powiedzieć. 
- No pewnie nic nigdy mi nie mówisz - wykrzyczałam zdenerwowana. 
- To nie tak - powiedział podniesionym głosem - nic nie rozumiesz.
- Czego nie rozumiem? - dalej krzyczałam.
- Tego wszystkiego co sie tu dzieje. To dotyczy ciebie ale nie jest to twoim światem, twoją rzeczywistością. Dlatego nie mogę ci nic powiedzieć. Musisz to odkryć sama - jego słowa wydawały się takie tajemnicze.
- Dlaczego ja? 
- Bo jesteś wyjątkowa - uśmiechnął się.
- Po co mam jechać do tego Londynu? - spytałam ciekawa odpowiedzi. 
- Bo ktoś chce się tam z tobą zobaczyć - odpowiedział nie zdradzając prawie nic. 
- Kto? - spytałam ponownie.
- Nie wiem nie powiedzieli mi.
- Kto ci nie powiedział? - pytałam dalej.
- Ludzie którzy kazali mi ciebie przywieść. 
- Kiedy wyjeżdżamy? - spytałam chcąc skończyć z tymi tajemnicami. 
- To znaczy, że się zgadzasz? - spytał z nie dowierzaniem.
- Nie mam innego wyjścia jeśli chce odkryć te wszystkie tajemnice.
- Jutro - powiedział. Spojrzał na zegarek - powinniśmy już iść.
- Masz rację wracajmy.
Wstaliśmy i zaczęliśmy biec po jakiś 10 minutach byliśmy przed moim domem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz