sobota, 9 maja 2015

Rozdział 16 - Przygotowania do wyjazdu
 
- Powiedz Naty, że wyszliśmy ok? - powiedziałam mu to, żeby się nie martwiła.
- To zadzwoń do niej bo ja już muszę iść do domu.
- Dobra.
- Przyjdę po ciebie jutro o 16:00 bądź gotowa i wymyśl jakąś wymówkę dlaczego cię nie będzie - podał mi wytyczne. 
- Dobra. Pa - powiedziałam i przytuliłam go.
Weszłam do domu. Spojrzałam na zegarek była 23:50. Odetchnęłam z ulgą, że się nie spóźniłam. Tata siedział na kanapie pewnie chciał sprawdzić czy się nie spóźnię. 
- O wróciłaś już - powiedział kiedy mnie zauważył. 
- Tak w końcu już jest za dziesięć dwunasta. 
- No tak masz rację. Dobrze, że trzymasz się wyznaczonej godziny - powiedział i wyszedł z salonu. Poszłam do swojego pokoju. 
***
Następnego dnia wstałam koło 8:00 i zaczęłam się pakować. Musiałam też wymyślić co powiem rodzicom a to wcale nie jest takie proste. W końcu wymyśliłam co im powiem, prawdę. Wrzuciłam jeszcze trochę ubrań do walizki i zeszłam na dół. Zjadłam śniadanie i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam się, uczesałam, zrobiłam delikatny makijaż i wróciłam do mojego pokoju. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Miałam dwa nie odebrane połączenia: jedno od Bartka a drugie od Naty. Postanowiłam, ze najpierw oddzwonię do Bartka. 
- Dzwoniłeś. Co chciałeś? - spytałam kiedy odebrał.
- Chciałem spytać się czy jesteś gotowa.
- Mieliśmy wyjechać dopiero o 16:00
- No tak ale plany się zmieniły - powiedział bez namiętnie - To jesteś już gotowa czy nie? 
- Jestem.
- Dobra przyjadę po ciebie za pięć minut. 
-  Oki czekam. Pa - powiedziałam i rozłączyłam się. 
Teraz musiałam zadzwonić do Natalii. 
- O w końcu zadzwoniłaś - odezwała się jako pierwsza.
- Wcześniej nie mogłam. Po co dzwoniłaś? 
- Może możemy się spotkać? - musiała o to poprosić akurat kiedy wyjeżdżam. 
- Nie możemy bo dzisiaj wyjeżdżam - postanowiłam jej to powiedzieć dlatego, że była moją przyjaciółką.
- Dokąd? 
- Nie mogę ci powiedzieć. Porozmawiamy jak wrócę.
- Dobra - odpowiedziała ale wiedziałam, że to jej nie przekonuje.
- Pa - powiedziałam i rozłączyłam się, żeby nie drążyć tematu. 
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć. Był to Bartek.
- Cześć królewno - przywitał się.
- Witaj królewiczu - zaśmiałam się.
- Dobra koniec. Żartów gdzie masz walizkę?
- Na górze zaraz po nią pójdę - powiedziałam i skierowałam się w stronę schodów.
- Poczekaj - zatrzymał mnie - ja pójdę. Nie wypada, żeby królewna sama nosiła walizki - zaśmiał się.  Nienawidzę jak tak do mnie mówił ale nie mogę nic na to poradzić. 
- Gdzie twój brat? - spytał schodząc ze schodów z moim bagażem.
- Pojechał do kuzyna na weekend.
- To masz spokój - uśmiechnął się. 
- No.
- Możemy już iść? 
- Za chwilę. Tylko napiszę rodzicom, że mnie nie będzie.
- Co? Nie powiedziałaś rodzicom? - wykrzyczał zdenerwowany. 
- Nie miałam kiedy - przyznałam się. 
- To jak masz zamiar im o tym powiedzieć? - spytał nadal rozzłoszczony.
- Zostawię im kartkę a po powrocie wszystko wyjaśnię. Po za tym jakbym im powiedziała to by mnie nie puścili. 
- Dobra jak sobie chcesz. Chodź bo się spóźnimy na samolot - na słowo "samolot" trochę zbladłam. 
- Co się dzieje? - spytał troskliwie.
- Nic po prostu nigdy nie leciałam samolotem.
- Spokojnie to nie takie straszne - powiedział z uśmiechem - teraz to już naprawdę musimy iść - dodał i wziął mnie za rękę i wyprowadził na zewnątrz. 
Na parkingu przed moim domem stał samochód.  


- To twój? - pokiwał głową - Jaki model? - spytałam, co prawda nie za bardzo interesowałam się samochodami ale chciałam, żeby tak myślał. 
- Ferrari 458 - odpowiedział dumny ze swojego auta. Podeszliśmy do niego. Bartek włożył do bagażnika moją walizkę. Po czym podszedł do mnie i otworzył mi drzwi. Wsiedliśmy do samochodu. "Ruszyliśmy. Teraz zaczyna się moja przygoda" - pomyślałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz