Rozdział 17 - Podróż do Londynu
Zatrzymaliśmy się na lotnisku. Bartek wyszedł z samochodu, podszedł do moich drzwi i otworzył je. Wysiadłam z samochodu. Podeszliśmy do bagażnika. Chłopak wyciągnął z niego nasze walizki.
- Daj - powiedział kiedy wzięłam swoją walizkę.
- Poradzę sobie - odpowiedziałam oburzona tym, że uważa, iż sobie nie poradzę.
- Jak sobie chcesz - powiedział obojętnie.
***
W samolocie siedzieliśmy z Bartkiem obok siebie. Strasznie się bałam, cała się trzęsłam kiedy samolot zaczął startować.- Nie bój się - Bartek złapał mnie za rękę.
- Wcale się nie boję - zaprzeczyłam.
- Ta jasne - prychnął.
- No dobra strasznie się boje - powiedziałam łamiącym się głosem.
- Spokojnie jestem tu - zażartował - i zawszę będę - dodał poważnie.
- Obiecujesz?
- Obiecuje - odparł bez zastanowienia.
- Może chcesz się przespać? - spytał kiedy ziewnęłam.
- Nie - odpowiedziałam.
- Na pewno? Mogę ci zaśpiewać kołysankę jeśli chcesz - odpowiedział z uśmiechem.
- To zaśpiewaj - powiedziałam i w miarę wygodnie położyłam się na fotelu. Bartek zaczął śpiewać. Nie sądziłam, że on tak pięknie śpiewa.
- Wstawaj - zaczął mnie budzić.
- Co? Gdzie jesteśmy? Długo spałam? - zadałam kilka pytań.
- Zaraz będziemy lądować - powiedział spokojnie - Spałaś jakieś pół godziny - dodał po chwili.
***
Staliśmy na lotnisku kiedy podszedł do Bartka jakiś młody mężczyzna w garniturze wyglądał na jakieś 20 lat. - Pan Davis? - spytał.
- Tak - Bartek odpowiedział nie pewnie.
- Proszę za mną.
Bartek wziął mnie za rękę i poszedł za mężczyzną. Zatrzymaliśmy się przed dużą czarną limuzyną. Człowiek z którym tu przyszliśmy otworzył drzwi i ruchem ręki nakazał nam wejście do środka. Bartek wszedł pierwszy a ja zaraz za nim. Nasz "przewodnik" usiadł na przednim siedzeniu koło kierowcy.
- Dlaczego spytał o pana Davis'a? - spytałam Bartka kiedy ruszyliśmy.
- Bo tak się nazywam - odpowiedział nie zadowolony - Thomas Davis.
- Czemu mi nie powiedziałeś?
- Nie mogłem. Prawie nikt w Polsce nie wie kim tak naprawdę jestem - powiedział.
- To kto wie?
- Ty i moja paczka bo to z nimi wyjechałem - powiedział bardzo cicho, żeby kierowca nie mógł nas usłyszeć.
- Czemu? - zadałam kolejne pytanie.
- Długa historia może kiedyś ci opowiem - chciałam zadać mu kolejne pytanie ale pewnie by nie odpowiedział dlatego nic już nie mówiłam.
- Jesteśmy wysiadajcie - po 15 minutach odezwał się kierowca. Wyszliśmy z samochodu. Staliśmy na parkingu przed pięciogwiazdkowym hotelem. Zaraz po nas wyszedł chłopak z którym tu przyjechaliśmy.
- Przepraszam nie przedstawiłem się jestem Dimitri - wyciągnął do mnie rękę.
- Magda - uścisnęłam jego dłoń. Zaśmiał się nie wiem czemu.
- Miło cię widzieć ponownie Thomas czy jak byś się teraz nie nazywał. Co cię do nas sprowadza?
- Mam jakąś sprawę do załatwienia - Bartek czy tam Thomas odpowiedział spokojnie.
- Do króla? - spytał Dimitri zdziwiony.
- Zwłaszcza do niego - odpowiedział z lekkim uśmiechem.
- Dobra nie ważne mam was teraz odprowadzić do hotelu - powiedział i poszedł w stronę budynku. My poszliśmy za nim. Weszliśmy na recepcję. Dimitri podszedł do kobiety siedzącej za biurkiem i coś jej powiedział. Niestety nie słyszałam co. Po chwili wrócił do nas i dał nam klucz.
- Opiekuj się nią - powiedział do Bartka to znaczy Thomasa i wyszedł z hotelu. Thomas sprawdził numer na kluczyku i poszedł do pokoju a ja za nim. Weszliśmy do naszego pokoju a właściwie apartamentu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz