sobota, 20 czerwca 2015

Rozdział 21 - Apartament
 
Podeszłam do bagażnika i otworzyłam go. Chciałam wyciągnąć moją walizkę ale Jace mnie uprzedził.
- Nie powinnaś sama nosić walizki - uśmiechnął się i wyciągnął moją walizkę z samochodu.
 - Jakoś cały czas to robiłam i nic mi się nie stało - powiedziałam i wzruszyłam ramionami. 
- Nie chodzi mi o to, że ma ci się coś stać tylko o to, że nie powinnaś tego robić Rose - usprawiedliwił się.
- Niby dlaczego Jace? - spytałam akcentując ostatnie słowo.
- Później ci powiem - spojrzał na Thomas'a.
- Dobra chodźmy już - powiedziałam lekko zdenerwowana i poszłam w stronę zamku. Thomas wyciągnął swoją walizkę i poszedł za mną.
- Idziesz? - rzuciłam do Jace tylko dlatego, że miał moją torbę.
- Tak - powiedział i podbiegł do nas.
***
Doszliśmy do jakiegoś pokoju. 
- O to twój apartament pani - Jace otworzył drzwi i ukłonił się. Zaczęłam się z niego śmiać.
- No co? - spytał zdziwiony - Przyzwyczajaj się - uśmiechnął się tajemniczo. 
- Do czego? 
- Do takiego zachowania w końcu jesteś królewną - powiedział jakby to było coś oczywistego.
- Kim? - spytałam z niedowierzeniem. 
- Córką króla - posłałam mu pytające spojrzenie - nasz ojciec Victor jest królem my jesteśmy jego dziećmi. Czyli ty jesteś królewną a ja królewiczem. To proste.
- Niby tak - wzruszyłam ramionami. 
- Zrozumiesz to wszystko kiedyś zrozumiesz - uśmiechnął się. 
- Możesz mi coś powiedzieć? - spytałam nie pewnie.
- Zależy co 
- Jaka była mama?
- Nie znałem jej dobrze bo miałem trochę ponad rok jak umarła. Myślę, że tata mógłby ci więcej o niej powiedzieć. Możesz pójść go o nią spytać. Jeśli chcesz mogę pójść z tobą - kiwnęłam głową na znak, że chcę. 
- Ale nie dzisiaj.
- Jak chcesz - zgodził się ze mną.
- Gdzie tu jest łazienka - spytałam po chwili milczenia.
- Tam - wskazał ręką jakieś drzwi. Wyciągnęłam z mojej walizki piżamkę i odwróciłam się w stronę wskazanych drzwi,
- Zaczekasz 10 minut? - spytałam odwracając się do brata.
- Jeśli chcesz to zaczekam.
- Dziękuje - powiedziałam i weszłam do łazienki. 
Pomieszczenie było ogromne i jasne. Podeszłam do umywalki i przemyłam twarz wodą i wtedy uświadomiłam sobie, że nie wzięłam kosmetyczki. 
- Jace - zawołałam.
- Tak? - odkrzyknął.
- Przyniesiesz mi kosmetyczkę? - w tym momencie zdałam sobie sprawę, że sama mogłam po nią pójść. 
- Gdzie jest? - usłyszałam z pokoju. 
- W torbie. Powinna być na wierzchu - krzyknęłam. 
- Proszę - powiedział. Uchylił drzwi od łazienki i włożył rękę z moją kosmetyczką przez szparę.
- Dziękuje jesteś najlepszy - powiedziałam i wzięłam moją rzecz.
Wyciągnęłam mydło i weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę. Potrzebowałam chwili, żeby przemyśleć wszystko co się dzisiaj wydarzyło. To tak: moi rodzice nie są moim rodzicami, jestem królewną, mam brata i jeszcze parę innych nie zrozumiałych rzeczy. Chciałam to wszystko sobie poukładać ale mi się nie udało dlatego wyszłam z pod prysznica. Ubrałam piżamę, wzięłam brudne ubrania i wyszłam z łazienki. 
- No jesteś w końcu. Zaczynałem się martwić.
- Przepraszam potrzebowałam chwili, żeby to wszystko przemyśleć - wytłumaczyłam się.
- Nic nie szkodzi wyobrażam sobie, że to może być dla ciebie trudne - wstał i podszedł do mnie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - przytuliłam go. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz