sobota, 22 sierpnia 2015

Rozdział 30 - Uroczystość

Po tym jak Jace wyszedł, poszłam do łazienki. Wzięłam długą kąpiel, umyłam zęby i wróciłam do pokoju. Wyciągnęłam ubrania na "uroczystość" i położyłam się spać.
***
- Wstawaj siostrzyczko - obudził mnie bardzo dobrze znany mi głos.
- Zostałeś moim budzikiem czy coś? - spytałam retorycznie.
- Tak - uśmiechnął się - a teraz wstawaj i ubieraj się. Masz dziesięć minut na ubranie się i zejście na dół. Potem zaprowadzę cię do kosmetyczki i fryzjera - powiedział i opuścił pokój. Założyłam ubrania, które przygotowałam wczoraj, mianowicie sukienkę od Jace'a i czarne szpilki po czym zeszłam na dół.
- Okay. Chodź mamy mało czasu - chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę jakiś drzwi.
***
Po jakiejś godzinie byłam gotowa. Miałam zrobiony makijaż i fryzurę. Chociaż nie wiem po co, bo nikt nie chciał mi powiedzieć co to za uroczystość. Za chwilę sama się do wiem bo właśnie tam idę z moim bratem. Kiedy weszliśmy do pomieszczenia tata stał na podwyższeniu. Na nasz widok się uśmiechnął.
- Zebraliśmy się tutaj - rozpoczął przemówienie - ponieważ chciałbym wam kogoś przedstawić - spojrzał na mnie - Rosalie chodź tutaj - zastygłam w bez ruchu nie wiedząc co mam zrobić. Dopiero Jace pchnął mnie do przodu i powiedział, że mam iść.
- To jest moja córka Rosalie Richardson - kontynuował kiedy stanęłam koło niego -  chciałem was o tym poinformować, żeby wszyscy wiedzieli jak się mają do niej zwracać i jak ją traktować. Zrozumiano? - spytał patrząc na tłum.
- Tak Wasza Wysokość - odpowiedzieli chórem.
- To teraz uczcijmy odnalezienie mojej córki - pokazał mi gestem, że mam zejść z podwyższenia. Jak kazał tak zrobiłam. Odetchnęłam z ulgą kiedy stałam w tłumie.
- Tak strasznie było? - podszedł do mnie Jace.
- Żebyś wiedział - uśmiechnęłam się.
- Zatańczysz? - spytał.
- Nie - odpowiedziałam - Nie umiem - dodałam nie chcąc wyjść na nie grzeczną.
- O to mamy dużo do nadrobienia - zaśmiał się - rób to co ja - złapał mnie za rękę.
- Dobrze - przytaknęłam niechętnie.
- Jeszcze jedno. Jak ktoś poprosi cię do tańca zgódź się - powiedział.
- Dlaczego?
- Bo tak nakazuje tradycja - wyjaśnił z uśmiechem.
Tańczyliśmy od kilku minut, kiedy podszedł do nas Luce.
- Mogę prosić do tańca? - ukłonił się przede mną.
- Oczywiście - podałam mu rękę.  Tańczyliśmy ze sobą i rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Teraz kiedy miałam okazje go lepiej stwierdziłam, że jest bardzo sympatyczny.
***
Po zakończeniu uroczystości wróciłam do swojego pokoju. Chciałam położyć się, ale jak zwykle nie mogłam. Ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę - krzyknęłam. Do pokoju wszedł tata.
- Cześć córeczko - przywitał się.
- Hej tato - odpowiedziałam.
- Przyszedłem, żeby ci wyjaśnić po co odbyło się dzisiejsze przyjęcie. Oczywiście jeśli chcesz słuchać - spojrzał na mnie pytająco.
- Tak chętnie posłucham. Fajnie, że chociaż ktoś chce mi coś wytłumaczyć - uśmiechnęłam się słabo.
- Chciałem, żeby wszyscy wiedzieli kim jesteś a dlatego, że jesteś dla mnie ważna postanowiłem urządzić przyjęcie jakby na twoją cześć - odwzajemnił uśmiech.
- Dziękuje - przytuliłam go.
- Nie ma za co - uśmiechnął się i odsunął mnie od siebie - starczy tych czułości, na mnie już pora - zaśmiał się i wyszedł.
Poszłam do łazienki wzięłam długą odprężającą kąpiel, której było mi trzeba. Siedząc tak w ciepłej wodzie zastanawiałam się czy przez dzisiejszą uroczystość coś się zmieni i doszłam do wniosku, że nie mam pojęcia. Po jakiś dwudziestu minutach wyszłam z wanny. Zmyłam makijaż, rozczesałam włosy i wróciłam do pokoju.
- Co ty tu robisz? - spytałam zaskoczona patrząc na Jace, który siedział na moim łóżku.
- Przyszedłem cię uprzedzić przed tym, że ...
-Wchodzisz do mojego pokoju bez pytania i jakby nigdy nic sobie siadasz i czekasz na mnie? - przerwałam mu.
- Nie - uśmiechnął się, chociaż mi wcale nie było do śmiechu - a za to przepraszam. Pukałem ale nie odpowiedziałaś dlatego wszedłem.
- No dobrze - powiedziałam niechętnie - to co chciałeś mi powiedzieć?
- To, że od teraz będą do ciebie mówić Wasza Wysokość.
- Po co mi to mówisz? - spytałam, nie wiedząc co ma na myśli.
- Żebyś wiedziała - uśmiechnął się - a tak serio to po to, żebyś się nie zdziwiła jak będą tak do ciebie mówili.
- Dziękuje za uprzedzenie - uśmiechnęłam się.
- Proszę bardzo, Wasza Wysokość - zaśmiał się. Walnęłam go poduszką.
- No co? - spytał zaskoczony - Przyzwyczajaj się.
- Teraz możesz już iść chce spać - udałam ziewnięcie.
- Dobranoc Rose.
- Dobranoc Jace.































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz