sobota, 12 września 2015

Rozdział 32 - Spacer
*Oczami Rosalie*
Od razu po wyjściu z pokoju poszłam do domku Thomasa. Szybko przebiegłam pod jego domek, żeby nie poparzyło mnie słońce. Chociaż nie świeciło już tak intensywnie to dalej lekko paliło moją skórę, co nie było miłym uczuciem. Po kilku minutach stałam na ganku. Zapukałam. Nie musiałam długo czekać ponieważ po upływie kilku sekund drzwi się otworzyły.
- Hej - powiedział lekko zdziwiony Thomas.
- Cześć - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.
- Skąd wiedziałaś, że wróciłem? - spytał i gestem zaprosił mnie do środka.
- Jace mi powiedział, że mnie szukałeś  - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Rzeczywiście - potwierdził.
- To dlaczego byłeś taki zdziwiony kiedy mnie zobaczyłeś? - spytałam przypominając sobie jego wyraz twarzy kiedy mnie zobaczył.
- Bo - zawahał się - bo twój brat powiedział, że jesteś zajęta i, że mam przyjść później. Dlatego nie spodziewałem się ciebie tutaj - wyjaśnił.
- To się pomyliłeś - stwierdziłam wesoło.
- Jeśli chodzi o ciebie to ciągle się mylę - uśmiechnął się trochę tajemniczo - często mnie zaskakujesz - urwał - oczywiście pozytywnie -  dodał po krótkiej chwili milczenia.
- Chcesz mi powiedzieć, że jestem jedną wielką niewiadomą? - spytałam żartobliwie.
- Oczywiście - wyszczerzył białe zęby w szerokim uśmiechu - i mam nadzieje, że zawsze będziesz mnie zaskakiwać.
- Zawsze - wyszeptałam i go pocałowałam.
- Takie obietnice mi się podobają - powiedział kiedy się od siebie odsunęliśmy. Siedzieliśmy przez kilka minut w ciszy. Niezręcznej ciszy.
- Może pójdziemy na spacer? - zaproponowałam, żeby przerwać milczenie. Thomas znacząco spojrzał na okno gdzie jeszcze świeciło słońce - Za kilka minut słońce zajdzie, wtedy możemy iść - odpowiedziałam na jego nie zadane pytanie.
- Jeśli tego chcesz, księżniczko.
- Nie mówiłam ci już kiedyś, żebyś mnie tak nie nazywał? - spytałam retorycznie.
- Mówiłaś - przyznał mi racje - ale wtedy nią nie byłaś, znaczy - byłaś tylko o tym nie wiedziałaś - zamilkł na chwilę, jakby pogubił się w tym co mówił - ale  teraz wiesz i to upoważnia mnie do mówienia na ciebie "księżniczko" - skończył z uśmiechem na ustach i wyższością w głosie.
- Jak sobie chcesz - prychnęłam nie zadowolona - to co możemy już iść?
- Nie powinnaś najpierw kogoś poinformować, że wchodzisz? - 

 spytał trochę podejrzliwie.
- Właściwie to nie jestem dorosła - mój chłopak spojrzał na mnie groźnie - no dobra skoro narzekasz to wyślę esemesa do Jace. Pasuje?
- Tak - odpowiedział i uśmiechnął się triumfalnie a ja wyciągnęłam telefon i zaczęłam pisać.
- Teraz możemy iść - stwierdziłam po jakiś pięciu minutach.
- Dokąd? - spytał chwytając mnie za rękę.
- Prowadź - uśmiechnęłam się a on spojrzał na mnie trochę zaskoczony - ja nie znaniłm tych terenów - wyjaśniłam.
- Jak sobie życzysz pani - lekko się ukłonił. Zaczęłam się z niego śmiać a on po chwili do mnie dołączył.
- Daj sobie spokój - powiedziałam przez śmiech - nie chcę być jakąś królową czy nie wiadomo kim.
- Ale jesteś  - podsumował.
- Może i jestem ale nie chcę. I proszę cię, żebyś mnie tak nie traktował - powiedziałam.
- Jak? - spytał jakby nie wiedział o co chodzi.
- Jak jakąś królową. Jestem zwykłą osiemnastoletnią dziewczyną i tak masz mnie traktować. Rozumiesz? - podniosłam głos
- Widać, że masz to we krwi - stwierdził cicho.
- Nie prawda - oburzyłam się - i przepraszam za to, że tak się uniosłam nie chciałam, naprawdę - w tym momencie było mi głupio za to co zrobiłam.
- Nic się nie stało. Lubię cię taką - uśmiechnął się.
- Jaką wredną, która wszystkim rozkazuje?  - spytałam z sarkazmem.
- Nie - zaprzeczył - odważną, pewną siebie, która wie gdzie jest jej miejsce - powiedział na co lekko się uśmiechnęłam - Na tronie - dodał po chwili na co nie byłam zadowolona.
- Rozmawialiśmy już o tym - upomniałam go  - zresztą na szczęście to Jace ( jako ten starszy) przejmie władzę po tacie - wytłumaczyłam.
- Jak sobie chcesz ale dla mnie to ty zawsze będziesz królową.
- A ty królem - dodałam.
- Skoro tak twierdzisz - powiedział po czym mnie pocałował.


































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz