sobota, 17 października 2015

Rozdział 37 - Trening

Jace zaprowadził mnie przed jakieś drzwi.
-  To nie jest mój pokój - stwierdziłam.
- Cóż za spostrzegawczość siostrzyczko - uśmiechnął się szeroko - masz rację to nie jest twój pokój. Tylko mój. Zawsze siedzimy w twoim dla tego tak dla odmiany idziemy do mnie - otworzył drzwi i puścił mnie przodem. Jego pokój był bardzo podobny do mojego tylko w trochę ciemniejszych barwach. Jeszcze jeden bardzo ważny szczegół różnił nasze sypialnie. W jego panował o wiele większy bałagan.
- Sprzątasz tu kiedyś? - spytałam zrzucając z fotela na, którym chciałam usiąść jego brudne ubrania.
- Ja nie - rzucił od niechcenia - Nie muszę mam od tego ludzi. Niestety moja sprzątaczka wzięła dzisiaj wolne i dlatego jest tu taki syf - wyjaśnił.
- Zrobiłeś to wszystko - wskazałam ręką na jego pokój - w jeden dzień? - zdziwiłam się.
- Tak a co? - wzruszył ramionami i udał że nie ma pojęcia  o co mi chodzi .
- To znaczy, że jesteś świnią i flejtuchem - rzuciłam w jego stronę z szerokim uśmiechem.
- A ty upartą małą smarkulą - odgryzł się i rozczochrał mi moje ułożone włosy.
- No i co zrobiłeś jak ja teraz wyglądam? - spytałam podchodząc do małego lustra, które wisiało nad biurkiem.
- Jak moja młodsza siostra z rozczochraną fryzurą - stwierdził z uśmiechem.
- Uważaj bo ty zaraz będziesz wyglądał jak mój starszy brat z odciskiem ręki na twarzy - odgryzłam się próbując na nowo ułożyć moje włosy.
- Sugerujesz mi coś? - pytająco uniósł brwi.
- Tylko to, że zaraz możesz dostać z liścia, braciszku - uśmiechnęłam się.
- Grozisz mi, siostrzyczko? 
- Oczywiście, że nie ja tylko ci przypominam o tym co mogę zrobić - wyjaśniłam.
- Nie wątpie. Widzę, że masz ochotę powalczyć dlatego zanieram cię na trening. Zbieraj się - nakazał.
- Okay - odpowiedziałam nie pewnie.
- Weź jakąś koszulkę z mojej szafy przebierz się i wyjdź na korytarz - wydał listę poleceń.
- Dobra - podeszłam do jego szafy i wyciągnęłam pierwszą z brzegu koszulkę a on wyszedł z pomieszczenia. Przebrałam się i poszłam we wcześniej wskazane miejsce.
- To niesprawiedliwe - oburzył się.
- Co? - zdziwiłam się.
- No to, że ty nawet w za dużej koszulce wyglądasz ślicznie - zaśmiał się.
- Nie prawda - zaprzeczyłam - zresztą nie powinieneś mi prawić komplementów - upomniałam go.
- A to niby czemu?
- Bo jestem twoją siostrą.
- Właśnie z tego powodu powinienem zawsze ci powtarzać, że jesteś piękna - przedstawił swój argument.
- Jak chcesz nie będę się kłócić - zakończyłam naszą krótką wymianę zdań.
- Idziemy - powiedział po czym zarzucił mnie sobie na ramie.

- Ej - krzyknęłam - postaw mnie na ziemie - dalej krzyczałam i okładałam mojego oprawcę pięściami po plecach.
- Nie ma takiej opcji - zaśmiał się bezczelnie - i przestań się wiercić bo cię wrzucę do jeziora, które jest niedaleko - zagroził. Posłuchałam go (bo trochę się przestraszyłam) i zaprzestałam mojej wcześniejszej czynności
- Długo jeszcze niewygodnie mi.
- Jeszcze chwila - zapewnił. Po kilku minutach nareszcie poczułam grunt pod nogami - Jesteśmy na miejscu - oznajmił.
- Nareszcie - powiedział nie ukrywając radości. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, nie było trudno zgadnąć gdzie się znajduję. W sali treningowej. Była tam ściana pełna broni, materac, worki i wiele innych sprzętów do ćwiczeń.
- To co zaczynamy? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Jace.
- Tak.
- Może na początek coś łatwego. Jak to - zrobił salto w powietrzu po czym idealnie wylądował na nogach.
- Bardzo śmieszne.
- Oj tylko żartowałem.




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz