Rozdział 20 - Brat
- Gdzie się zatrzymałaś?
- W hotelu niedaleko.
- Moja siostra nie może mieszkać w hotelu. Przeprowadzisz się tutaj. Pogadam z tatą na pewno coś się dla ciebie znajdzie.
- Nie, to nie potrzebne - powiedziałam lekceważąco - nie chcę robić problemu.
- Jaki to problem? Przez 18 lat nie widziałem mojej siostry chciałbym cię teraz poznać dlatego chcę, żebyś tu zamieszkała - powiedział bardzo szczegółowo.
- Mogę tu zostać na jakiś czas ale nie obiecuję, że tu zamieszkam.
- Dobrze - uśmiechnął się - Mari - zawołał i zaraz obok niego pojawiła się jakaś kobieta.
- Tak panie? - ukłoniła się przed nim.
- Przygotuj apartament - powiedział spokojnie.
- Oczywiście będzie gotowy za pół godziny - powiedziała, ukłoniła się i odeszła.
- Słyszałaś możesz się wprowadzić za 30 minut - uśmiechnął się odsłaniając rząd śnieżnobiałych zębów.
- Mam mieszkać w apartamencie? - spytałam zdziwiona.
- No a co myślałaś, że pozwolę mojej siostrze mieszkać w jakimś byle pokoju. Jeśli tak to byłaś w błędzie - uśmiech nie znikał z jego twarzy - chodź jedziemy do tego hotelu po twoje rzeczy.
- Oki ale musimy iść jeszcze po Thomasa.
- Po co? - spytał zdziwiony.
- Bo to z nim tu przyjechałam - powiedziałam lekko podniesionym głosem.
- Dobra jak chcesz - powiedział obojętnie.
Po kilku minutach znalazłam Thomasa.
- Kim on jest? - spytał kiedy mnie zobaczył z Jace'em.
-To jest Jace mój yyy ... - nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Brat - dokończył za mnie.
- Serio? - spytał z niedowierzeniem Thomas.
- Tak - odpowiedziałam - przyszłam po ciebie bo chcę jechać do hotelu po moje rzeczy.
- Po co?
- Bo się tu przeprowadza - wtrącił się Jace.
- Dobra to jedźmy - mruknął Thomas.
***
Po 15 minutach staliśmy przed hotelem.
- Tata nie mówił, że nie mamy odchodzić zbyt daleko? - spytałam.- Mówił i co z tego? - wzruszył ramionami - Po za tym my tu nie przyszliśmy tylko przyjechaliśmy.
- Chodźcie już po te rzeczy - powiedział Thomas i poszedł w stronę drzwi.
- Już - krzyknęłam i poszłam za nim ciągnąc za sobą Jace.
- Możesz mnie puścić - powiedział lekko wkurzony. Puściłam jego rękę.
Weszliśmy do naszego hotelowego pokoju. Wzięłam swoje rzeczy co nie zajęło mi dużo czasu bo nie zdążyłam się rozpakować i wyszłam z pokoju.
- Idziesz z nami? - spytałam Thomasa.
- Nie - odpowiedział smutno - tam jest twoje miejsce nie moje. Znalazłaś już swoją rodzinę i mnie nie potrzebujesz.
- Oczywiście, że cię potrzebuję - powiedziałam szczerze - Jace możesz zostawić nas samych? - zwróciłam się do brata.
- Jasne będę czekać na parkingu - powiedział i wyszedł z korytarza.
- Dziękuje - krzyknęłam za nim - proszę cię jedź tam ze mną nie chcę być sama - powiedziałam tym razem do Thomas'a.
- Nie będziesz sama masz tam ojca i brata - stwierdził oschle.
- Tak ale znam ich od kilku godzin. Ciebie znam trochę dłużej dlatego chcę, żebyś ze mną tam pojechał.
- Dobra ale robię to tylko dlatego, że cię kocham - uśmiechnął się - ale nie licz no to, że tam zamieszkam.
- Dobrze dziękuje ci - uśmiechnęłam się.
- To jedźmy - powiedział i wyszedł z korytarza. Poszłam za nim. Na parkingu czekał Jace.
- Jedziemy? - spytał.
- Tak - odpowiedziałam wesoło.
***
Zatrzymaliśmy się przed zamkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz