sobota, 14 marca 2015

Rozdział 8 - Spacer
 
- To dokąd idziemy? - spytałam, spodziewając się, że powie że to niespodzianka.
- A dokąd chcesz? - spytał z uśmiechem.
- Nie wiem. Możemy po prostu pochodzić - zaproponowałam.
- A może pobiegamy? -  zaproponował Bartek.
- Ale ze zwykłą ludzką prędkością - postawiłam warunek.
- Jak sobie chcesz - powiedział nie zadowolony  - ale nie wiem  czy potrafię - zaśmiał się.
- Dobra chodź już - popędziłam go.
- Już idę - krzyknął i zaraz znalazł się koło mnie. 
Biegliśmy przez chwilę, ale kilku minutach zrezygnowałam bo Bartek ciągle przyspieszał a ja nie byłam na tyle szybka i nie miałam tyle siły, żeby go co chwile doganiać. Kiedy przestałam za nim biegać on podbiegł do mnie i zaczęliśmy iść. 
- Szybko biegasz - powiedział po chwili.
- Sprawdzałeś mnie? - zdenerwowałam się.
- Może trochę - uśmiechnął się. Spiorunowałam go wzrokiem - No dobra przepraszam - przytulił mnie. 
- Wybaczam Ci - zaśmaiłam się. 
- Dokąd idziemy? - spytał Bartek.
- Niespodzianka - uśmiechnełam się złośliwie.
- Ej to mój tekst - udał obrażonego. 
- Nie znasz powiedzenia co twoje to moje?
- Znam. Ale nie wiedziałem, że to się nas tyczy - oboje zaczeliśmy się śmiać. 
Szliśmy przez chwilę w milczeniu. 
- To dokąd idziemy? - spytał Bartek.
- Zobaczysz - uśmiechnęłam się. Podobało mi się to, że teraz to on nie wie dokąd idziemy. 
- No powiedz - błagał.
- Nie ty mi też nigdy nie mówisz - ponownie się uśmiechnęłam. 
- Od teraz będę - naprawdę chciał się dowiedzieć.
- Teraz to za późno - nie przyjdzie mu to tak łatwo.
- Dobra ale i tak się dowiem - uśmiechnął się zrezygnowany. 
- Ale nie teraz - zaśmiałam się. 
Po piętnastu minutach doszliśmy na miejsce. Doprowadziłam nas nad staw. 
- Ładnie tu - przyznał Bartek.
- Wiem - powiedziałam.
- Jaka ty skromna - uśmiechnął się.
- No wiem przecież - odwzajemniłam uśmiech. 
- Idę popływać
- CO? Przecież jest zima - krzyknełam zdziwiona tym co Bartek chciał zrobić.
- No i? - powiedział beztrosko. Zrobiłam dziwną minę - zapominasz kim jestem. Zimno mi nie przeszkadza.
- No tak. Dalej trudno mi w to uwierzyć. Dlatego staram się ciebie traktować jak człowieka - powiedziałam. Kiedy usłyszałam swoje słowa wydawały się naprawdę dziwne. 
- Dobra postaram się zachowywać jak człowiek - oboje się uśmiechneliśmy.
- Nie uważasz, że dziwnie to brzmi? Bo przecież jesteś w pewnym stopniu człowiekiem a w pewnym stopniu jesteś nie człowiekiem - dobra to brzmiało równie dziwnie co porzednie zdania. 
- Niby tak, ale patrząc z innej strony każdy człowiek nie jest do końca człowiekiem, a nie których to nie można do zwierząt porównać.
- Masz rację, ale skończmy już ten temat bo to trochę dziwne.
- Prawie wszystko co związane ze mną jest dziwne i niezrozumiałe - zaśmiał się trochę smutno.
- Wszyscy ludzie i wampiry pewnie też są trochę dziwne - wow chyba po raz pierwszy użyłam słowa "wampir" jako określenia rasy. 
- Pewnie tak - rzucił od nie chcenia. 
Siedzieliśmy nic nie mówiąc kilka minut. Potem Bartek odprowadził mnie do domu. 
- Chcesz wejść? - spytałam.
- Ooo zapraszasz mnie do siebie? - spytał z nie dowierzeniem. 
- Tak - odpowiedziałam - ja u ciebie już byłam. 
- Jak tak ładnie prosisz - zaczeliśmy się śmiać. 
Weszliśmy do środka. Na szczęście rodziców nie było w domu, nie to, że się wstydzę mojego chłopak ale nie miałam ochoty tłumaczyć się rodzicą kim on jest. 
- Poczekaj tu chwilę pójdę powiedzieć Ani, że już jestem - powiedziałam i poszłam w stronę schodów.
- Kim jest Ania?
- Opiekunką mojego młodszego brata - powiedziałam i weszłam na pierwszy schodek.
- Dzien dobry - powiedziałam zaglądając do pokoju Filipa.
 - Cześć Magda. Mogę mieć do ciebie prośbę? - spytała jak zawsze miłym głosem.
- Oczywiście - odpowiedziałam bez wahania.
- Mogę dziś wyjść wcześniej. Mam trochę spraw do załatwienia.
- No pewnie. 
- Dziękuje - powiedziała i zaczeła pakować swoje rzeczy. 
- Chodź Filip - powiedziałam - muszę ci kogoś przedstawić - szepnełam mu na ucho. 
Zeszliśmy na dół. Bartek nawet na centymetr nie ruszył się z miejsca, w którym go opuściłam. 
- Kto to jest? - spytał Fifi.
- Bartek - powiedziałam spokojnie - mój kolega.
Podeszliśmy do Bartka.
 - Bartek to Filip. Filip to Bartek - przedstawiłam ich sobie.
- Cześć - powiedział Bartek i podał Filipowi rękę. 
Fifi uścisnął mu dłoń.
- Jesteś chłopakiem Magdy? - spytał mój młodszy brat. Zrobiłam się czerwona jak burak. Bartek chyba to zauważył bo zaczął się śmiać. 
- Tak - powiedział kiedy się uspokoił.
 - Tylko pamiętaj, że mnie kocha bardziej. Prawda? - spojrzał na mnie. 
- Oczywiście, że tak jesteś moim bratem - powiedziałam zgodnie z prawdą. 
Filip wytknął Bartkowi język. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. 
Po kilkunastu minutach Bartek stwierdził, że musi już iść. Odprowadziłam go do drzwi. Niestety natknęliśmy się na moich rodziców.


                            







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz