sobota, 7 marca 2015

Rozdział 7 - Odkrycie

- Bo ja... - zawahał się - nie wiem jak ci to powiedzieć. 
- Aż tak źle? - spytałam. Nawet nie wiem czego się spodziewać.
- Nie jest tak źle, ale... trudno w to uwierzyć. Sam miałem z tym problem.
- Powiesz w końcu o co chodzi? - spytałam zdenerwowana. Chciałam już wiedzieć co ma mi do powiedzenia.
- No bo wiesz ja jeszcze nigdy nikomu tego nie mówiłem i nie mam pojęcia jak ci to wytłumaczyć. Ale spróbuje - zamyślił się - wierzysz w istoty nadnaturalne? 
- Takie jak wampiry wilkołaki itp.? - musiałam się upewnić o co mu chodzi. Przytaknął. Co to ma do rzeczy - pomyślałam. Chwila, czy on chciał mi powiedzieć to o czym myślę?  - Czy ty chcesz mi powiedzieć, że jesteś jednym z nich? - znowu przytaknął - Nie przecież to nie możliwe - krzyknęłam zdziwiona - one nie istnieją - dodałam spokojniejszym tonem.
- Spokojnie - przytulił mnie i pogładził ręką po głowie
- wiem, że trudno ci to zrozumieć
Musiałam się chwile zastanowić co o tym wszystkim myśleć. Po chwili przyszło mi na myśl setki pytań. 
- Czy tak jak w filmach jesteście nieśmiertelni? - zadałam pierwsze i chyba najważniejsze pytanie.
- Tak - odpowiedział krótko. Dalej nie wierzyłam w to co mi powiedział.
- Nie masz więcej pytań? - spytał Bartek chwile później 
- Mam i to całe mnóstwo - uśmiechnęłam się - ale jakoś nie mogę w to wszystko uwierzyć. 
- Spodziewałem się tego, dlatego przygotowałem ci mały pokaz - wyszczerzył białe kły w uśmiechu - Chodź pokaże ci coś - dodał. 
Wstaliśmy. Bartek wziął mnie na ręce i zaczął biec. Bardzo szybko biec, wręcz z nadludzką prędkością. Chyba zaczynam wierzyć w jego słowa. Zatrzymaliśmy się na jakiejś polanie. Tam Bartek postawił mnie na ziemie. Musiał mnie przytrzymać bo bym się przewróciła.
- Jak ty... yyy - brakowało mi słów - jak ty możesz tak szybko biegać i w ogóle się przy tym nie męczyć?
- To normalne dla wampirów - wzdrygnęłam się na słowa "wampiry". Chyba to zauważył bo dodał: - boisz się mnie?
- Nie. To poprostu trudne. No bo jakbyś się zachował gdyby osoba którą kochasz mówi ci, że jest... no wiesz - nie chciałam użyć tego określenia.
- Nie martw się razem damy radę - uśmiechnął się. 
- Mam nadzieję - odwzajemniłam uśmiech. 
- Jest was więcej? - spytałam po chwili milczenia.
- Niedługo sama się przekonasz - uśmiechnął się tajemniczo.
- O czym ty myślisz? - jeśli to kolejna niespodzianka to się zdenerwuje.
- Chcę cię kiedyś zabrać ze sobą - tajemniczy uśmiech nie znikał z jego twarzy. 
- Dokąd? - spytałam nie ukrywając zaciekawienia.
- Dowiesz się. W swoim czasie - odpowiedział - wszystko w swoim czasie.
- No pewnie kolejna niespodzianka - prychnęłam.
- Nie martw się kochanie niedługo wszystko się wyjaśni - powiedział. Nie wiem czemu ale wydawało mi się, że mówił szczerze. 
- Dobra chodź już bo się Jaro i Natalia zaczną martwić - powiedział po chwili.
- Dobra tylko mnie nie nieś - powiedziałam stanowczo. 
- Czemu? - spytał widocznie zdziwiony - Tak będzie dużo szybciej - dodał.
- Ale mi od tej prędkości nie dobrze - powiedziałam szczerze.
- To zamknij oczy - uśmiechnął się po czym wziął mnie na ręce. Od czekał chwilę i zaczął biec. Po kilku minutach byliśmy pod tym samym drzewem co wcześniej. Jarek i Natalia chyba nie zauważyli, że nas nie było. Bartek podszedł do nich i powiedział, że my idziemy. Ciekawe dokąd mnie zabiera tym razem.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz