sobota, 31 października 2015

Rozdział 39 - Pierwsza lekcja


Wstałam koło siódmej. Włożyłam na siebie granatową bluzkę  z sercem, jakby z linii papilarnych oraz miętowe rurki. Do tego założyłam ciemno niebieskie, krótkie trampki i kilka małych dodatków. Tak ubrana poszłam w miejsce, które wczoraj Alice wyznaczyła mi jako salę lekcyjną. 
Weszłam do pomieszczenia, w którym stał stół i dwa krzesła na przeciwko siebie. Po tym poznała, że trafiłam w dobre miejsce. No i może jeszcze po siedzącej na jednym z krzeseł Alice.

- Dzień dobry - przywitałam się z czekającą na mnie "panią nauczycielką". Z ciekawości czy się nie spóźniłam spojrzałam na zegarek. Była równo ósma.
- Hej - uśmiechnęła się - siadaj - wskazała na krzesło przed sobą
- a tak w ogóle to masz u mnie duży plus za punktualność - odezwała się kiedy usiadłam na przeciwko niej.

- Dobrze - uśmiechnęłam się.
-  Zaczniemy od czegoś prostego. Może od naszej kultury dlatego, że nie różni się dużo od ludzkiej myślę, że wszystko powinnaś zrozumieć. Może być? - spojrzała na mnie pytająco.
- Tak jak dla mnie nie ma problemu - uśmiechnęłam się  i wygodniej usiadłam na krześle.
- To od początku. Zacznijmy od wieku, w którym wampiry przestają się starzeć. Jeśli ktoś od urodzenia wie kim jest następuje to koło dwudziestego roku życia. Kiedy człowiek dowiaduje się później o swoim pochodzeniu, jest różnie - wzrusza ramionami - Przeważnie fizycznie zostaje w wieku, w którym się dowiedział że jest wampirem. Chyba, że był wtedy bardzo młody to w tedy różnie...
- Jak będzie ze mną? - przerwałam jej wypowiedź.
- Nie jestem pewna ale z tego co wiem to ty od urodzenia wiedziałaś kim jesteś. Oczywiście tego nie pamiętałaś. Wracając do twojego pytania nie jestem w stanie udzielić ci prawidłowej odpowiedzi. Z czasem się przekonasz - odpowiedziała.
- Mam taką nadzieję - uśmiechnęłam się lekko.
- Młoda nie martw się wszystko się ułoży - próbowała mnie pocieszyć.
- Wszyscy mi to mówią - wyznałam.
- Najwidoczniej mają rację - uśmiechnęła się szeroko.
- Może - mruknęłam bez przekonania - Skończyłyśmy na dzisiaj? - spytałam po chwili milczenia.
- Tak. Możesz już iść. Przyjdę do ciebie później i powiem ci, o której jutro się spotykamy. O ile nie masz nic przeciwko - spojrzała na mnie pytająco.
- Oczywiście, że nie. No to do zobaczenia - pomachałam jej i skierowałam się do wyjścia z pokoju.
- Pa - usłyszałam w odpowiedzi.
Wróciłam do mojego pokoju gdzie czekał na mnie mój kochany starszy brat, który nie szanuje mojej prywatności.
- O! Jesteś wreszcie. Czekałem na ciebie  - powiedział kiedy otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
- A to niby czemu? I z jakiej racji w moim pokoju. Co tu ty w ogóle robisz? - oburzyłam się.
- Już ci mówiłem co tu robię a mianowicie czekam na ciebie. Chciałem cię obudzić jak zawsze ale widzę, że się spóźniłem - uśmiechnął się - Gdzie byłaś tak wcześnie?
- U Alice.
- U kogo? - zawahał się - Już wiem Alice to twoja nauczycielka. Prawda?
- Tak
- Dobra to teraz przejdźmy do rzeczy, które chciałem z tobą załatwić. Mamy w planach iść dzisiaj pograć w kręgle. Chcesz iść z nami?
- Do kręgielnie gdzie jest pełno ludzi? Chyba jednak nie.
- Siostrzyczko, to prywatna kręgielnia nie będzie tam ludzie tylko wampira. Ja, Luce, Emily i paru innych znajomych. To jak idziesz?
- Okay ale idę z Thomas'em.
- Spoko jak chcesz. Przyjdę po ciebie o 19:00.
- Dobra a teraz wyjdź - wygoniłam go.

- Już wychodzę nie denerwuj się tak - uśmiechnął się i opuścił mój pokój.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
,
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz